Tegorocznej wiosny sadownicy mieli kilka problemów nie tylko z powodu ujemnych temperatur powietrza - twierdzi Dominik Wozniak z firmy Rajpol.
Po wyjątkowo wysokich plonach w sezonie 2018 drzewa były wysilone i na początku obecnego sezonu było już widać mniejszą ilość pąków kwiatowych na pędach. Dodatkowo (w kwietniu) brak opadów deszczu, wczesne bo również w kwietniu kwitnienie drzew, niekorzystanie wpływało na kondycje i start w wegetacji. Początek maja zimniejszył, pojawiające się opady deszczu, oraz wietrzne dni nie pomagały pszczołom w prawidłowym zapyleniu kwiatów.
Pierwsze przymrozki to okres połowy kwietnia br. Następnie w dniach 7-8 maja br. ujemne temperatury zanotowano w większości rejonów kraju w których uprawiane są jabłonie.
Zaraz po przymrozkach sytuacja nie wyglądała najgorzej. Producenci mówili o stratach rzędu 20-30 procent. Jednak teraz, po kilku tygodniach, można powiedzieć że redukcja w plonie będzie na poziomie od 30 do 80%. Oczywiście istnieją duże różnice pomiędzy poszczególnymi sadami, ale są sadownicy u których straty wynoszą nawet 90%, a u innych „tylko” 30%.
Jeśli chodzi o odmiany jabłoni to najbardziej ucierpiał Idared 20% normalnego plonu, w grupie Jonagolda głównie Jonagored i Red Jonaprince powinno zostać zebrane około 30% normalnych plonów. Zbiory odmiany Ligol szacuje się na około 30% normalnego plonowania, Szampion około 50% plonowanie, a Gala i Golden Delicious mogą osiągnąć około 70% normalnego poziomu plonowania.
podsumowuje Pan Dominik.
- źródło: fruitnet.com
Najnowsze komentarze