Jak informuje echodnia.eu w samych punktach skupu, które mają podpisać umowę z firmą, panuje chaos. Osoby, które chcą skorzystać z takiej formy pomocy, zapisują się na listy.
Chętnych, którzy chcieliby dostać wsparcie chwilę po ogłoszeniu skupu przez ministra rolnictwa było bardzo dużo. Ludzie się pytają nadal, ale kiedy słyszą, że skup ruszy dopiero w listopadzie, czują się zawiedzeni. Ten termin zdecydowanie nie jest dla wielu zadowalający, zbiory trwają już teraz – mówi Zbigniew Rewera ze spółki Refal w Łukawie w powiecie sandomierskim, która ma skupować jabłka dla firmy Eskimos. Jak wyjaśnia, jest bardzo mało konkretów. Nie ma popisanych umów między spółką a punktami skupu, nie wiadomo, jak będzie wyglądało rozliczenie. Nie wiadomo też, co się stanie z jabłkami po ich skupie, nic na razie nie mówi się do jakich zakładów przetwórczych te jabłka trafią. – Jest za mało informacji, przygotowania do takiej formy skupu są robione zbyt szybko, jest zamieszanie – podsumowuje Zbigniew Rewera.
Rozczarowanie budzą nie tylko termin pomocy, ale i stawki.
Żeby produkcja jabłek się zwróciła, rolnik musi dostać przynajmniej 40 groszy za kilogram – mówi Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
Skup jabłek (po 25 gr/kg) to odpowiedź na nadwyżkę na rynku i niskie ceny. "Nic nie wiemy", "Nie mamy żadnych wytycznych", "Trochę to jest pic na wodę" - usłyszeli tymczasem dziennikarze "Dziennika Wschodniego" w kilku punktach skupu, które mają realizować rządowy program.
— Janusz Piechociński (@Piechocinski) 14 października 2018
Punktów skupu nie jest dużo. Jeśli ktoś ma gospodarstwo blisko, to może dowieźć owoce, ale jeśli już ma przejechać 20 kilometrów, to jest problem finansowy - mówił nam Marcin Piwnik, sadownik z powiatu sandomierskiego. - Mają być limity dzienne oraz punkty dostaw. Czy wszyscy skorzystają z tej wyższej ceny? Czy nie lepszym i najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby dopłacenie do ceny na fakturze uzyskanej przy dostawie jabłek do punktu skupu? Skorzystałby z takiego rozwiązania każdy sadownik, który dostarczyłby na punkt skupu jabłka, a następnie taką fakturę złożyłby do ARiMR lub KOWR. Bardzo bym chciał, by interwencyjny skup jabłek się sprawdził, lecz forma jego wprowadzenia, czyli najpierw "ogłaszamy", a później "ustalamy" zasady daje wiele do myślenia.
- źródło: echodnia.eu / Czytaj całość >>>
Niektórzy z sadowników uważają mijający rok za stracony. Ceny zarówno jabłka konsumpcyjnego, jak i przemysłowego zostawiają wiele do życzenia. Sadownicy czekają na uruchomienie skupu interwencyjnego, który ma poprowadzić spółka Eskimos S.A. Mają jednak pewne wątpliwości.
Na dzień dzisiejszy ceny jabłka konsumpcyjnego są bardzo niskie, są na poziomie od 30 do 70 groszy. Ceny skupu jabłka przemysłowego od 8 do 15 groszy, te niższe ceny są w województwach południowych – mówi Robert Ślubowski, skup owoców w Starych Olszynach.
Cena 25 groszy, która jest proponowana przez spółkę Eskimos to powiedzmy więcej niż jest, ale to nadal jest cena nieopłacalna dla producentów. Spółka planuje, że za opóźnione dostawy będzie płacić około 26-27 groszy. Z tym, że to jest jabłko przemysłowe i nie da się go przechować zebranego w skrzyniach (…) – daje Robert Ślubowski.
- źródło: TV MAZOVIA
Przypomnijmy wypowiedź ministra rolnictwa z przed kilku dni...
Najnowsze komentarze