Z początkiem października wprowadzony został program stabilizacji cen jabłek, potocznie nazywany interwencyjnym skupem, w ramach którego spółka Eskimos ma przyjąć od sadowników pół miliona ton jabłek za wyższą stawkę. Kolejne problemy się piętrzą. Jabłka nie są odbierane nawet po podpisaniu umów. Nie ma zakładów, które chcą przetwarzać owoce dla firmy. Sadownicy tracą nadzieję – informuje echodnia.eu
Około 30 punktów skupu z powiatu sandomierskiego i jeden z powiatu kieleckiego chciało wziąć udział w programie stabilizacji cen jabłek (…). Po ponad trzech tygodniach zapowiedzi i planów, rozmów i dyskusji spółki Eskimos ze skupami sytuacja nadal niewiele się zmienia.
Kilka punktów skupu zrezygnowało ze współpracy. Kolejne negocjują, część podpisała umowy.
Co do samego skupu, z terenu sandomierskiego odjechał jeden tir skupionych jabłek w ramach programu, stało się to w sobotę przed wyborami samorządowymi. I od tamtej pory zastój. echodnia.eu udało się skontaktować z jedynym skupem w regionie, który w sobotę, 20 października odebrał sześć tysięcy kilogramów jabłek.
Realizuję program wedle umowy ze spółką Eskimos. Rolnicy otrzymali faktury, mam czternaście dni na zapłatę, Eskimos ma dziesięć dni na przelanie pieniędzy dla mnie. Wypłaciłem też część zaliczek dla rolników, którzy podpisali umowę kontraktacyjną I dostarczą owoce później – powiedział szybko Mirosław Drab z punktu DRA-FOR w Głazowie w gminie Obrazów.
Jak dodaje echodnia.eu wiadomo skup ten czy nadal przyjmuje jabłka i na kiedy ma zaplanowane kolejne odbiory jabłek. Właściciel skupu powiedział tylko, że w piątek przyjedzie do niego przedstawiciel spółki Eskimos.
- źródło: echodnia.eu / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze