Ceny jabłek przemysłowych w skupie systematycznie spadają. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to normalne w momencie największej podaży, w środku sezonu zbiorów. Nie jest to jednak uzasadnione gwałtownym wysypem jabłek, nadzwyczajnymi plonami, czy trudną sytuacją w międzynarodowym handlu koncentratem jabłkowym.
Obecny sezon jest jednak zupełnie inny od poprzednich, nawet od ubiegłorocznego i znane od lat „uzasadnienia” zaniżenia cen skupu jabłek przez przetwórców są bezzasadne.
Oto kilka faktów.
1. Podaż jabłek przemysłowych w Polsce jest niska wskutek braku dostatecznej liczby pracowników do zbioru.
2. Podaż jabłek przemysłowych w krajach konkurencji jest również bardzo niska, głównie z powodu niskiego urodzaju w Chinach i kilku innych krajach.
3. Trwająca wojna handlowa pomiędzy Chinami i USA stworzyła ogromną szansę dla polskiego koncentratu na rynku amerykańskim.
4. Wysokie koszty transportu ograniczają wejście na rynek europejski koncentratowi i jabłkom do przerobu z innych krajów, w tym z Ukrainy.
5. Bardzo korzystny dla eksportu z Polski kurs złotego do dolara i euro poprawia opłacalność eksportu.
6. Na rynkach światowych koncentrat jabłkowy sprzedaje się świetnie i osiąga bardzo dobre ceny.
6. Zakłady nie mają na chwilę obecną żadnych ograniczeń w dostępie do energii elektrycznej i gazu.
Skąd więc w takim korzystnym otoczeniu wewnętrznym i zewnętrznym dla przetwórstwa wziął się spadek cen skupu!?
Wytłumaczenie jest tylko jedno- chęć osiągnięcia zysku. Choć jest to normalne w przypadku prowadzenia każdego biznesu, to jednak skala łapczywości jest zdumiewająca i wręcz niemoralna.
Jeszce kilka dni temu na spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa jeden z przedstawicieli tego środowiska powiedział mniej więcej tak:”Jesteśmy w tym sezonie w stanie przerobić i korzystnie sprzedać wszystkie jabłka, których sadownicy nie będą w stanie zagospodarować jako owoce deserowe”. Nikt z obecnych temu nie zaprzeczył.
Inny przedstawiciel powiedział mniej więcej tak:”Polski koncentrat jabłkowy jest dziś bezkonkurencyjny na rynkach światowych”. Temu stwierdzeniu, także nikt nie zaprzeczył.
Niestety w obecności Wicepremiera i Ministra Rolnictwa kolejny przedstawiciel branży uchylił rąbka tajemnicy mówiąc mniej więcej te słowa :”Nie wykluczam, że niedługo pojawią się próby obniżenia ceny, które mogą być podyktowane próbą wykorzystania okresowo zwiększonej podaży i chęcią osiągnięcia zysku”. Tym słowom również nikt z przetwórców nie zaprzeczył.
I stało się, zaledwie kilka dni później cena zaczęła spadać. Najpierw w jednym, potem w kolejnych zakładach. Za chwile do procederu dołączyły się niektóre punkty skupu.
Niestety ów proceder ułatwiamy my sami - sadownicy. Zamiast przyłączyć się do apeli o wstrzymanie dostaw, w tym Związku Sadowników RP, wpadliśmy w panikę. Zwiększyliśmy niepotrzebnie podaż i… cena dalej spada.
Musimy jako sadownicy zrozumieć, że w odróżnieniu od rynku jabłek deserowych, gdzie sytuacja jest wyjątkowo trudna, ta na rynku „przemysłu” jest wyjątkowo dla nas korzystna.
Musimy też zrozumieć, że w tym sezonie wpływ ceny jabłek do przerobu ma jeszcze większy niż w latach poprzednich wpływ na cenę „deseru”. Ta cena wyznacza cenę minimum, za którą kupowane są owoce dobrej jakości.
Przetwórcy muszą zaś zrozumieć, zachowanie, takie jak w ostatnich dniach jest nieetyczne, niemoralne i nie rokuje na jakąkolwiek współpracę, na której powinno nam wszystkim zależeć. Nie ma bowiem jakichkolwiek podstaw do tego, aby w tym sezonie w taki skandaliczny sposób zaniżać cenę zakupu surowca.
Polscy sadownicy są dzisiaj w katastrofalnej sytuacji finansowej, najgorszej chyba w całej powojennej historii naszej branży. Nie można wykorzystywać być może zbyt małej wiedzy ekonomicznej producentów owoców, nie rozumiejących może zasad wolnego rynku i nie umiejących odpowiednio reagować na działanie prawa podaży i popytu. Nie można nas wykorzystywać do bogacenia się za wszelką cenę w tych arcytrudnych dla nas wszystkich czasach.
Celowo w tym tekście nie wymieniam nazw firm, imion i nazwisk osób, które zacytowałem, bo mam cały czas nadzieję na opamiętanie i porozumienie oraz znalezienie formuły pomocy branży, o którą apelował m.in. Wicepremier H. Kowalczyk. O różnych propozycjach była mowa na wspomnianym spotkaniu w Ministerstwie Rolnictwa.
My umiemy liczyć i wiemy, że robicie teraz świetny biznes, chyba najlepszy w historii. Nie możemy jednak pozwolić, że robicie go naszym kosztem, narażając tysiące gospodarstw na upadek. Wiele z nich już bezpowrotnie upadło.
Jeśli nie zmienicie swojego podejścia do polskich sadowników, to nie liczcie, że zaakceptujemy jakąkolwiek formę pomocy branży, która de facto tylko wam przyniesie zysk.
P. S. Uprzedzając atak na mnie i Związek ze strony niektórych „pisarzy” branżowych, w tym tych wynajętych do rozbicia jedności naszej branży, chcę powiedzieć, że sprawa walki o cenę jabłek przemysłowych, to nie walka o najsłabszych sadowników, ale przede wszystkim o dobre gospodarstwa produkujące wysoką jakość, prowadzone w dużej części przez ludzi młodych, które w odróżnieniu od tych rzekomo najsłabszych są dziś w dużo gorszej sytuacji. Nie będę tego uzasadniał, żeby nie pogłębiać i tak już ogromnej paniki w naszym środowisku.
Mirosław Maliszewski, Prezes Związku Sadowników RP
- źródło: polskiesadownictwo.pl
Najnowsze komentarze