Tegoroczny sezon przez polskich sadowników na pewno będzie zapamiętany jako pełen wyzwań i często dramatycznych wydarzeń, które dotknęły wiele gospodarstw zajmujących się produkcją owoców. Podsumowania aktualnej sytuacji w krajowych sadach podjęło się grono sadowników, doradców, przedstawicieli świata nauki oraz organizacji producenckich i branżowych podczas spotkania sektora ogrodniczego zorganizowanego 18 czerwca br. pod auspicjami Core Team.
Sezon pełen wyzwań
Jak podkreślali zgodnie wszyscy uczestnicy dyskusji, po raz kolejny to natura przypomniała, jak trudna jest produkcja sadownicza i jak wiele zależy od przebiegu warunków atmosferycznych. Wegetacja, a w konsekwencji kwitnienie, rozpoczęła się bardzo wcześnie, co w połączeniu z kilkoma falami wiosennych przymrozków spowodowało uszkodzenia praktycznie w każdym z głównych rejonów sadowniczych. Bardzo trudno jest jednoznacznie ocenić skalę tych strat, jednak w wielu rejonach, jak choćby na Lubelszczyźnie czy na Sandomierszczyźnie, są one bardzo wysokie. Niejednokrotnie okazuje się, że nawet w odległości kilku czy kilkunastu kilometrów spotykamy sady praktycznie pozbawione owoców i takie, w których plony prawdopodobnie będą na dobrym poziomie. W Polsce tylko niewielki procent sadów jest wyposażony w systemy przeciwprzymrozkowe wykorzystujące zraszacze nadkoronowe, inne tradycyjne metody walki z przymrozkami, jak palenie ognisk czy zadymianie, w tym roku często okazały się mało skuteczne – wszystko za sprawą temperatury spadającej nawet do -6°C oraz częstotliwości przymrozków. Olbrzymie znaczenie miało także zachmurzenie podczas nocy z największymi spadkami temperatury – jego pojawienie zmniejszyło nieco skutki przymrozków w okolicach Grójca, które są największym rejonem sadowniczym w Polsce.
To był bardzo trudny czas dla wszystkich polskich sadowników, którzy na wszelkie możliwe sposoby starali się nie tylko zminimalizować uszkodzenia przymrozkowe, lecz także ochronić i utrzymać zawiązki, które pozostały na drzewach. Już wtedy wiadomo było, że owoców będzie mniej, zbiory będą zdecydowanie niższe niż w roku 2023. Niestety, na przymrozkach się nie skończyło. Do strat i uszkodzeń spowodowanych niską temperaturą doszły także te wywołane przez opady gradu, które nawiedziły wiele rejonów sadowniczych, a także dużo wcześniejszy i bardziej intensywny opad zawiązków (to także efekt słabszego zapylenia kwiatów przez owady, które były mniej aktywne w chłodne, deszczowe dni w okresie kwietnia).
Czy w tym roku zabraknie polskich jabłek ?
Tegoroczne zbiory jabłek będę zdecydowanie mniejsze niż w normalnym sezonie, ale na pewno krajowi konsumenci i kluczowi odbiorcy na rynkach eksportowych nie powinni obawiać się niedoboru polskich owoców. Zdecydowanie mniejsza będzie podaż odmian z grupy Jonagold, mniej będzie także ‘Ligola’ – co zostało spowodowane nie tylko niekorzystnym przebiegiem warunków atmosferycznych, lecz także przede wszystkim słabszym kwitnieniem, a w konsekwencji związaniem owoców. Dużo lepiej przedstawia się sytuacja, jeżeli chodzi o inne popularne odmiany, jak choćby ‘Szampion’ czy ‘Gala’. Ta ostania odmiana, a właściwie cała grupa sportów ‘Gali’, jest coraz częściej sadzona w naszych sadach i cieszy się rosnącą popularnością wśród krajowych konsumentów. To także nasz hit eksportowy, którym zdobywamy nie tylko rynki europejskie, lecz także te odległe choćby w Azji, a jej dostępność pozwoli nam te rynki utrzymać. Warto tu jednak wspomnieć, iż o ostateczne oceny tegorocznych plonów możemy pokusić się dopiero w chwili, gdy rozpoczniemy albo raczej zakończymy zbiory, a od ich początku dzielą nas jeszcze co najmniej 2 miesiące, w trakcie których wiele może się jeszcze wydarzyć. Ostrożne opinie mówią o tym, iż w tym roku będzie nawet o 30% jabłek mniej niż w poprzednim sezonie, który także nie należał do rekordowych. To, co wiemy na pewno, to zdecydowanie mniejsza będzie ilość owoców kierowanych do przetwórstwa, gdyż to, co pozostało na drzewach sadownicy będą na pewno starali się ochronić i zebrać jako jabłka deserowe. W tak trudnym sezonie dużym wyzwaniem może być także zbiór, który pewnie zacznie się wcześniej, a późnej przechowanie owoców tak, by zapewnić ich regularne dostawy zarówno na rynek krajowy, jak i na eksport.
Szanujmy owoce z polskich sadów
Ten rok bardzo wyraźnie pokazał, jak trudna i pełna wyzwań jest praca sadownika. Gdy będziemy więc sięgali po jabłka, warto przypomnieć sobie, jak wiele trudu, wyrzeczeń i serca zostało włożone w ich wyprodukowanie. Każde kupione przez nas jabłko będzie także wsparciem dla polskich rolników – warto o tym pomyśleć, gdy będziemy wybierali między krajowymi owocami a tymi z importu. To także apel do toczących nieustaną wojnę cenową sieci handlowych, aby nie tylko w tym trudnym sezonie wspierały lokalnych producentów i dostawców owoców. Nie chodzi tu o wielkie kampanie reklamowe, ale przed wszystkim o uczciwe ceny dla dostawców i samych sadowników. Szanujmy owoce z polskich sadów.
Witold Boguta - Krajowy Związek Grup Producentów Owoców i Warzyw - Spółdzielnia Osób Prawnych
Najnowsze komentarze