Rusza sezon zbiorów jabłek. Sadownicy mają jednak problem. Brakuje rąk do pracy. W niektórych miejscach stawki są już tak wywindowane, że zbieranie traci ekonomiczny sens. I tak jabłka sprzedawane są poniżej kosztów produkcji
- mówi Mirosław Maliszewski ze Związku Sadowników RP.
Sadownicy mają poważny problem, brakuje rąk do pracy.
Jak przyznaje w rozmowie z money.pl Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP:
Jest za mało ludzi do zbioru owoców
Ile płacicie za godzinę zrywania #jabłek ? - pyta kkroma na FORUM https://t.co/gbFYH2TXtp
— sadownictwo (@sadowniczy) September 9, 2021
Mirosław Maliszewski wyjaśnia, że przyczyn jest kilka:
COVID spowodował, że mniej pracowników sezonowych wybrało pracę za granicą. Odstrasza zarówno konieczność przejścia kwarantanny, jak i problemy z przekraczaniem granicy. Nie pomaga napięta sytuacja na granicy z Białorusią. Jednak największym problemem jest to, że ci, którzy już zdecydują się na przyjazd do Polski, podejmują pracę w innych, lepiej płatnych gałęziach gospodarki niż rolnictwo
- wylicza.
Szef Związku Sadowników zwraca uwagę również na inny problem, część z imigrantów zarobkowych nie chce pracować w Polsce. Jak mają możliwość, wyjeżdżają dalej za granicę na Węgry, do Czechy, Słowacji czy do Niemiec.
Potwierdza to również Hanna Sobczyńska ze Spółdzielni Ogrodowej w Grójcu, która w rozmowie z money.pl dodaje, że za pomoc przy zbiorach robotnicy żądają po 200 zł dniówki i darmowy transport.
Kierowcy – których jest jak na lekarstwo – nie chcą z kolei pracować po godzinach. Ukraińców też nie ma, wybierają lżejszą pracę
- zaznacza.
Sadownicy są postawieni pod ścianą, jabłka trzeba zebrać na czas. Jeśli będzie opóźnienie, trafią za bezcen do przetwórni jako przemysłowe.
Rosnące koszty pracownicze powodują, że sadownicy zastanawiają się nad sensem zbiorów.
Przy zbiorze jabłek stosowana jest zwykle stawka godzinowa. Do tej pory było około 12 zł netto. Teraz ta stawka rośnie, sięga już 14-15 zł, w zależności od możliwości sadownika. Mówimy o netto, a więc trzeba doliczyć podatki, ubezpieczenia, ale i zakwaterowanie, wyżywienie podstawowe produkty dla tych pracowników. W niektórych miejscach stawki są już tak wywindowane, że zbieranie traci ekonomiczny sens
- zaznacza prezes Związku Sadowników RP.
- źródło: money.pl
Najnowsze komentarze