Jedni mówią o dużym spadku spożycia przez gorszy dostęp do owoców, drudzy — o wzroście zakupów dzięki robieniu zapasów – informuje pb.pl
Polacy kupują na zapas mrożonego kurczaka, ale nie pomidory czy banany mówi Rafał Zarzecki, jeden z zarządzających Citroneksem, czyli bananowym gigantem, rozwijającym też produkcję pomidorów.
Podkreśla, że ze sprzedaży wypadają w praktyce nie jeden, lecz dwa dni w tygodniu, bo po „wolnej” niedzieli, zaopatrzenie sklepów w świeże owoce i warzywa w poniedziałek pozostawia wiele do życzenia — klienci nie mają w czym wybierać.
Michał Lachowicz, szef sadowników w ramach grupy LaSad, mówi o odwrotnym zjawisku, przynajmniej w przypadku jabłek.
Oczywiście wcześniej było siedem dni sprzedaży, teraz jest o jeden mniej, ale po pierwsze — to też dla nas obniżka kosztów, bo dostawy odbywają się w sześć dni, a po drugie — handel w piątek i sobotę mocno zachęca klientów do robienia zakupów na niedzielę. Mam wręcz wrażenie, że sprzedawany wtedy wolumen jest czasem większy niż gdy wszystkie dni były „robocze”. Czy rzeczywiście jest to potem spożywane, tego już nie wiem — statystyki konsumpcji mogą nie wzrosnąć, ale sprzedaży tak — twierdzi Michał Lachowicz.
- źródło: pb.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze