Tańsze niż na targu czy markecie owoce, zrywane prosto z drzewa czy krzaka. "Samozbiór" owoców zyskuje kolejnych zwolenników – jak zauważa prezes Lubelskiej Izby Rolniczej.
„Samozbiór” na naszej plantacji borówki w Karczmiskach Drugich rozpoczął się w zeszły czwartek. Akcja, o której poinformowałem na Facebooku, jest spowodowana sytuacją losową. 24 czerwca na terenie gminy Karczmiska i gminy Wilków od strony Wisły przeszła potężna nawałnica z gradobiciem. Zniszczyła nam ok. 70 procent plonu, połowa znalazła się na ziemi, część z tego co zostało na krzewach została zdewastowana.
– opowiada dr Paweł Krawiec, właściciel firmy Horti Team z Opola Lubelskiego.
Nie oznacza to jednak, że owoce, które zostały do niczego się nie nadają.
Posiadamy na tyle duże doświadczenie, że zabezpieczyliśmy borówki przed gniciem i pleśnieniem. Od razu uprzedzam, że nie ma się czego bać, na plantacji stosujemy zasady integrowanej produkcji owoców, czyli wykorzystujemy środki zarówno standardowe jak i biologiczne. Obecnie zdrowe owoce utrzymujemy na bazie preparatów biologicznych
– podkreśla dr Paweł Krawiec.
Owoce z jednej części plantacji zostały zebrane za pomocą kombajnu i sprzedane do przetwórstwa. Drugą część plantacji przeznaczono dla zainteresowanych samodzielnym zbiorem owoców. Owoce można samemu zebrać, przyjeżdżając na miejsce.
Atrakcyjna jest też cena. Za kilogram zebranych samemu borówek płaci się 6 zł. Borówki można zbierać od godz. 8 do 17. Należy zabrać ze sobą łubiankę (jeśli się zapomni można kupić na miejscu), przyda się też wstążka lub pasek do przywiązania opakowania w pasie.
Jak aktualnie kształtują się #ceny #borówek ? ⤵<ahref="https://t.co/OK1ZiSUolq">https://t.co/OK1ZiSUolq
— sadownictwo (@sadowniczy) July 29, 2021
Na pewno podczas takiej wizyty na plantacji osoba, która mieszka w mieście może zobaczyć jak żyje się na wsi i jak wygląda praca w gospodarstwie. Samo zerwanie owoców jest ciężką pracą. Samozbiór daje pojęcie, ile czasu trzeba poświęcić aby zebrać łubiankę owoców. Na pewno taka wycieczka na wieś będzie taką lekcją poglądową, edukacyjną dla osób, które nie znajdą życia na wsi i nie wiedzą ile wysiłku wymaga praca w polu czy sadzie.
– mówi Marek Wojciechowski, zastępca dyrektora oddziału terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Lublinie. –
Samozbiory są organizowane przez sadowników i plantatorów również w przypadku innych gatunków np. malin czy wiśni.
- źródło: dziennikwschodni.pl
Najnowsze komentarze