W środę 31 lipca około godziny 18 w powiecie Trzebnickim doszło do tragicznego wypadku podczas zbioru wiśni. Sadownik został porażony prądem.
Jak informuje nowagazeta.pl sadownik wraz z traktorzystą obsługiwali kombajn do zbioru. Nad sadem przebiega linia średniego napięcia. Gdy plandeka została zwinięta, w górę poszły prowadnice, a ponieważ działka jest na pagórkach prowadzący nie zauważył, że jadąc, zawadzą one o linię energetyczną.
To był moment. Prąd o napięciu 20 tys. wolt, przeszedł przez maszynę. Niestety, sadownik stał na ziemi, więc zadziałał jak uziemienie i cała energia uderzyła w niego. Wyglądało to jak uderzenie pioruna, bo radny momentalnie został odrzucony na około 3 metry.
Nie wiedziałem co robić, zacząłem go reanimować, ale zobaczyłem, że maszyna zaczyna się palić. Wszystko iskrzyło, paliła się opona i trawa. Szybko wskoczyłem do ciągnika i cofnąłem, aby te prowadnice nie stykały się z kablami – opowiadał roztrzęsiony traktorzysta.
Wezwano pogotowie. Po kilku minutach przyleciał helikopter z medykami. Natychmiast przystąpili do reanimacji, ale po chwili stwierdzili zgon.
- źródło: nowagazeta.pl / foto: nowagazeta.pl
Najnowsze komentarze