Jabłka w chłodni, traktor w garażu, a sadownik ma wreszcie czas na podsumowanie sezonu. Dla żyjących z ziemi każdy rok w polskich realiach jest inny. Nie dość, że z reguły skazani są na trudne warunki pogodowe, to chyba z zasady też na niegodziwą zapłatę. Od lat koszty produkcji poszczególnych owoców lub warzyw przewyższają koszty sprzedaży. W lipcu na skupie za kilogram czarnej porzeczki można było dostać zaledwie 35 groszy! Dużo lepiej wyglądała sytuacja z maliną, choć wskutek suszy ucierpiały wielkie plantacje, które trudno było nawadniać.
„Chcemy, aby cena odnosiła się do kosztów produkcji, nie do tego, co panuje na rynku”, mówi wiceprezes Związku Sadowników RP, Tomasz Solis. Bez wątpienia mamy dobrej jakości owoce i warzywa. Jeśli chodzi o produkcję niektórych owoców miękkich, to polskie województwa wytwarzają więcej niż całe kraje europejskie. Dla przykładu: na samej Lubelszczyźnie produkuje się więcej malin niż we Francji, Włoszech czy Niemczech.
Cena za malinę w tym roku była wręcz historyczna (sięgała nawet do 11 złotych za kilogram). Zapowiada się, że w przyszłym roku także będziemy mieć do czynienia z niedosytem owocu na rynkach światowych, więc stawka zapewne będzie równie zadowalająca, co teraz.
„Niedobór malin to nie tylko wynik suszy, ale też polityki poprzednich lat. Przypomnijmy sobie niskie ceny i niedofinansowanie plantacji. Nauka też zaniedbała ten kierunek, bo pojawiły się nowe choroby, nowe szkodniki, a także kwestia pozyskiwania materiału szkółkarskiego. Z drugiej strony analiza rynku pokazuje, że czarna porzeczka jest bardzo potrzebna. To nie jest tak, że jako Polska mamy tak wysoką nadprodukcję, aby płacić rolnikowi dosłowne grosze. Koniecznie trzeba znaleźć rozwiązanie systemowe, aby uniknąć tych dwóch skrajnych przypadków: drastycznie niskich i wysokich cen. Chcemy, aby to było liczone w ten sposób, że koszt produkcji kilograma jabłek, gruszek, śliwek, kwintala zboża czy rzepaku ma swoją określoną cenę. Chodzi o to, żeby rolnik wiedział, że w przyszłym roku będzie miał 2 czy 3 złote z kilograma czy z kwintala. Chodzi o stały zysk z produkcji, którą ktoś się zajmuje”, dodaje Solis.
Dobrze pamiętamy, co działo się w tamtym roku z ceną jabłek. W tym roku Polska zajmuje trzecie na świecie w eksporcie świeżych jabłek. Sprzedaliśmy ich już prawie 900 tysięcy ton. Zanotowaliśmy tym samym 20% spadek w porównaniu do poprzedniego roku. To zapewne dalsze skutki zeszłorocznego rosyjskiego embarga.
W tym roku sadownicy pod koniec października za kilogram przemysłowego jabłka w skupach dostawali 50 groszy. Zdaje się, że była to najlepsza cena, bo już pod koniec listopada spadła do 30 bądź 40 groszy
Co z tą kwestią powinien zrobić polski rząd? Jak mówią sadownicy – sedno sprawy to nie tylko kwestia wielkości produkcji, ale również organizacji handlu, wpływu rynków zewnętrznych, sposobu finansowania i specyficznej ekonomii, jaka panuje w rolnictwie
W różnych krajach rozmaicie to wygląda. Jeśli popatrzymy na Włochy, to konsolidacja rynku jest przepotężna i właśnie tam działa największa grupa producencka jabłek. W Niemczech grupy producenckie nie żyją tylko i wyłącznie z owoców oraz warzyw, ale zajmują się też sprzedażą środków produkcji. Zatem uruchomiono pewien mechanizm. Ktoś mądrzejszy wiedział, że w obecnych czasach nie sposób utrzymać się na przyzwoitym poziomie z samego sadownictwa. Jednym słowem – dano tym ludziom wędkę, a nie rybę. Nie chodzi o to, żeby interweniować na rynku w jednej chwili. Dofinansowania, rekompensaty i tanie kredyty nie rozwiążą problemu w dalszej perspektywie.
Rząd o cenach owoców na razie nie mówi. Premier Beata Szydło w swoim expose zwróciła uwagę na ubezpieczenia rolnicze, ochronę ziemi przed wykupem oraz wyrównanie unijnych dopłat. Obecnie przeciętna stawka dopłat bezpośrednich do hektara w Polsce wynosi 207 euro, co stanowi 86 % średniej unijnej. Mniej dostają Hiszpanie i Portugalczycy, więcej na przykład Czesi i Węgrzy.
Zobaczymy, co uda się wywalczyć nowej władzy. Organizacje rolnicze obiecały patrzeć rządowi na ręce. Pod koniec listopada przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych, Sławomir Izdebski, spotkał się z wiceministrem rolnictwa Rafałem Romanowskim. Rozmowy toczyły się wokół sytuacji na rynku trzody chlewnej. Z Szydło chcą też rozmawiać o wprowadzeniu rolniczego moratorium na 6 miesięcy dla zadłużonych rolników i eksporcie polskiej wieprzowiny do Chin.
Katarzyna Piekarczyk
@KatPiekarczyk www.wolewolnosc.pl
Najnowsze komentarze