Jak informuje miasta.tokfm.pl w sadach rozpoczęły się zbiory jabłek. Producentów przygniatają ogromne koszty - zarówno produkcji owoców, jak i ich przechowywania. W województwie kujawsko-pomorskim ceny prądu, potrzebnego do pracy chłodni, rosną o 500 procent.
- Produkcja przestaje się opłacać - mówi sadownik z Wierzchucic, niedaleko Bydgoszczy.
W gospodarstwie rolnym i sadowniczym rodziny Klimkiewiczów z Wtelna (koło Bydgoszczy) trwa zbiór jabłek. - Mamy takie odmiany jak: Delikates, Piros, Paulared, ale zaczynamy też zbierać odmiany zimowe, które przechowujemy potem przez cały rok, jak Gala czy Idared - wymienia Karolina Klimkiewicz-Wątorek. - Zbiory będą dobre, bo owoców jest dużo. Jabłka są potem przechowywane w komorach beztlenowych, w odpowiedniej temperaturze. W ciągu roku, w miarę potrzeb, otwieramy je i wtedy owoce są świeże jak zdjęte z drzewa - opowiada.
Jabłka będą tylko dla bogaczy? Kujawsko-pomorscy sadownicy zapłacą 5 razy więcej za prąd potrzebny do utrzymania chłodni. "Jak wyjdziemy na 0, to będzie dobrze" - mówi dyr. Grupy Producentów Owoców Galster. @Radio_TOK_FM @TOKFM_NEWS pic.twitter.com/UmjZiSlXnO
— Agnieszka Wynarska (@AgaWynarska) September 13, 2022
Obfite zbiory to dla producentów chyba jedyna dobra wiadomość, bo już koszty produkcji i przechowywania owoców mogą spędzać sen z powiek.
„Cena za prąd będzie co najmniej pięć razy wyższa niż w tym roku”
- załamuje ręce Sebastian Szymanowski, dyrektor Grupy Producentów Owoców GALSTER w Wierzchucicach niedaleko Bydgoszczy. - Roczny koszt prądu w naszej firmie był na poziomie 250 - 300 tys. złotych. Dziś musimy się liczyć z kwotą na poziomie półtora miliona złotych. Nie mamy tej rentowności, którą uzyskujemy standardowo z marży, a nie jesteśmy tego w stanie przenieść na naszych odbiorców - tłumaczy.
Rodzina Klimkiewiczów także czeka na podwyżki cen. - Mamy jeszcze umowę z zeszłego roku, ale już wiemy, że ten wzrost będzie kolosalny. Szacujemy, że na cenie jabłka będzie to o 50 groszy więcej, tylko za samo jego przechowanie - wylicza pani Karolina.
Do końca roku będziemy sprzedawać nasze owoce na wszelkie możliwe rynki, także zagraniczne, żeby jak najmniej ich przechowywać - mówi nam Szymanowski.
- Dostępność owoców przez cały rok będzie niemożliwa. Produkt będą utrzymywać pewnie tylko ci, co muszą, czyli dostawcy do supermarketów, bo obligują ich do tego umowy – tłumaczy Szymanowski. Jeżeli ceny energii elektrycznej nadal będą rosły, to w przyszłym roku firma z Wierzchucic po prostu chłodnie zamknie.
- źródło: miasta.tokfm.pl / Czytaj całość na miasta.tokfm.pl
Najnowsze komentarze