Skutki rosyjskiego embarga na owoce dopiero teraz dotkliwie odczuwają polscy sadownicy. Nowe rynki zbytu nadal nie wypełniają tej luki – podaje strefaagro.pl
- Pojawiają się nowe rynki zbytu jabłek, ale owoce z tegorocznej produkcji musimy na razie zagospodarować na bliższych rynkach - mówi Janusz Kubiak, prezes Grupy Producentów IDEALSAD z miejscowości Kamieńszczyzna (k. Sochaczewa, woj. mazowieckie). Jest szansa, że coraz więcej jabłek z polskich sadów będzie wyjeżdżać do Afryki, czy Azji, ale to wiąże się z kolejnymi inwestycjami (np. zakupem urządzeń do woskowania owoców, by ograniczyć transpirację, czyli zmniejszenie ubytku masy owoców oraz poprawić ich trwałość przechowalniczą). - To wymaga czasu, pieniędzy, wizji, dopasowania do istniejącej infrastruktury - wylicza prezes Kubiak.
Polscy sadownicy nie poddają się i wciąż szukają nowych rynków zbytu. - To ciekawy, nośny temat, ale jest zaledwie „jaskółką”- uważa Paweł Pączka prezes Grupy Producentów Owoców Galster w Wierzchucicach (koło Bydgoszczy, woj. kujawsko-pomorskie). - Sprzedajemy jabłka do Afryki, ale na razie brakuje nam odpowiedniego asortymentu, by zapewnić ciągłość dostaw. Zatem te nowe kierunki, to wciąż tylko epizody w polskim eksporcie.
- Sytuacja polskich sadowników nie jest dobra, bo nawet w czerwcu ceny jabłek spadają - mówi Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP. - To efekt rosyjskiego embarga.
- Trzeba zabiegać o rynek chiński, wietnamski, indyjski - dodaje Maliszewski. - No i nadal musimy starać się o unijną pomoc za wycofywanie owoców z rynku.
- źródło: strefaagro.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze