W listopadzie goło w sadzie. W grójeckim, największym zagłębiu sadowniczym Europy, zbiory jabłek zakończone. Ten sezon upłynął pod znakiem gradu, przymrozków i ... koronawirusa, który sprawił, że popyt na jabłka mocno wzrósł – informuje Agrobiznes.
Po jabłkach w sadzie nie ma już śladu. Ale i samego sadu zostało niewiele. Zdaniem sadownika, gdy embargo nie pozwala eksportować do Rosji, utrudniona jest sprzedaż także na Białoruś i Ukrainę, producenci jabłek stawiają na Zachód.
Wymiana sadów trwa i to jest wymiana na bardzo dużą skalę na dzień dzisiejszy. Sadownicy jasno widzą, że odmiany, które są sprzedawane na rynki inne niż wschodnie zaczynają być bardziej opłacalne
– informuje prezes grupy producenckiej La-Sad Michał Lachowicz.
O odmianach jabłoni dużo publikowaliśmy w portalu sadowniczym w ostatnich miesiącach, więc polecam zapoznać się z tymi filmami z cyklu:
KONFRONTACJA ODMIAN W SADZIE >>>
Wszystko wskazuje na to, że polscy sadownicy nie będą w tym roku mieli problemów ze zbytem. Jabłka muszą dotrzeć do zagranicznego odbiorcy w idealnym stanie. By tak się stało trzeba było przez cały sezon radzić sobie z niesprzyjającą pogodą.
Nigdy do tej pory nie zdarzyło się żeby dwa lata po kolei nawiedziły nas przymrozki
– mówi prezes Stowarzyszenia Sady Grójeckie Maciej Majewski.
To średni rok – mówią sadownicy, jednak zbiory powinny być podobne do zeszłorocznej produkcji.
Są rejony gdzie jest mniej owoców, są rejony gdzie zbiory są całkiem niezłe. Rzeczywiście dotknęło nas kilka klęsk tj. przymrozki i grad
– informuje Michał Lachowicz.
Za to na popyt narzekać nie można. Polacy zawsze lubili jabłka, ale w czasie pandemii wręcz je pokochali. Są pełne witamin, dostępne cały rok w niemal każdym sklepie.
Sadownicy myśleli odwrotnie, wyzbywali się szybko swoich zapasów jabłek przed pandemią. Jak się okazało niepotrzebnie, ponieważ zapotrzebowanie urosło do takich rozmiarów, że cała branża nie była do tego przygotowana. Niektóre sortownie 24 godziny na dobę sortowały jabłka
– tłumaczy wiceprezes Stowarzyszenia Sady Grójeckie Marcin Lis.
„Jedno jabłko dziennie trzyma lekarza z daleka ode mnie” – to powiedzenie konsumenci wzięli sobie głęboko do serca
– dodaje Agrobiznes.
- źródło: tvp.pl
Najnowsze komentarze