Sadownicy są załamani. Czas ich goni, a rąk do pracy brakuje. Boją się, że owoce zgniją na drzewach.
Jak informuje Fakt, gorączkowe poszukiwania rąk do pracy widać w internecie. "Fakt" przejrzał ogłoszenia z całej Polski.
Sadowniczka z Wielkopolski od zaraz zatrudni do zbioru jabłek na umowę zlecenie z ubezpieczeniem. "Praca w zmechanizowanych gospodarstwie, na platformach oraz kombajnach bez noszenia ciężkiego sprzęt" - informuje kobieta. Do tego możliwość zakwaterowania (prąd, gaz, woda płatne 20 zł/dzień).
Właściciel sadu z Mazowsza płaci od 28,10 do 30 zł brutto. Potrzebuje "silnych i niebojących się pracy" ludzi. Za godzinę płaci od 28,10 do 30 zł brutto. W okolicach Łodzi miesięcznie można zarobić nawet 5,8 tys. zł brutto - informuje dziennik.
"Zatrudnię do zbiorów gruszek i jabłek. Praca na dłuższy czas, zakwaterowanie, dobre warunki, mile widziane również osoby z Ukrainy" - "Fakt" cytuje kolejne ogłoszenie. Godzinowa stawka to 18-20 zł brutto.
Problem w tym, że z rynku znikają Ukraińcy, a Polacy nie garną się do pracy przy zbiorach, bo to ciężka praca fizyczna.
To wszystko przełoży się na ceny owoców. Na targu w Broniszach rozpoczął się sezon na jabłka jesienne i zimowe, choć w ofercie można kupić jeszcze odmiany letnie i te są zdecydowanie droższe od reszty zimowych.
- W tym roku jabłek prawdopodobnie będzie mniej i one są już droższe niż ubiegłym roku - informuje ekspert Rynku Hurtowego w Broniszach Maciej Kmera.
- źródło: money.pl za dziennik Fakt
Najnowsze komentarze