Mazowieccy sadownicy są pełni obaw w związku z trudną sytuacją na rynku jabłek. Choć Mazowsze jest zagłębiem tych owoców, wojna w Ukrainie pogłębiła kryzys i zamknęła kolejny rynek zbytu - czytamy na rdc.pl
– Jesteśmy bardzo w trudnej sytuacji, utraciliśmy rynek białoruski. W dużej mierze dysponujemy odmianami, które sprzedawały się tylko na rynkach wschodnich. Ciężko będzie je sprzedawać na rynku azjatyckim czy afrykańskim. Inne są tam preferencje konsumenta. Zastanawiamy się, gdzie ten towar, który w tym roku wyprodukujemy, zostanie ulokowany – mówi Radiu dla Ciebie sadownik i prezes oddziału Związku Sadowników RP w Lipnie Michał Michaluk.
Konsekwencje wojny w Ukrainie
Kolejny problem, z którym sadownicy się mierzą, a który też jest po części wynikiem wojny, to brak pracowników sezonowych.
Przez wzrost kosztów niektórzy #sadownicy muszą dokładać do biznesu. #Ceny większości #owoców, jeżeli je porównamy z cenami sprzed roku, są wyższe, natomiast wzrost średniej ceny jest niższy niż stopień inflacji rok do roku - mówi Witold Boguta https://t.co/GNY5jpelTc
— sadownictwo (@sadowniczy) July 26, 2022
– Ja to widzę po naszej okolicy, ale rozmawiam też z kolegami z innych części Polski. Sytuacja tam jest bardzo podobna lub identyczna. Gospodarstwa prowadzą w tej chwili osoby w wieku przedemerytalnym. Wiele sadów stoi zaniedbanych. Gdy zaczęła się wojna w Ukrainie, wielu mężczyzn wyjechało bronić ojczyzny i nie ma komu pracować – zauważa Michalak.
W związku z tym, że ponad połowa gospodarstw jest prowadzona przez osoby w wieku przedemerytalnym, w szerszej perspektywie polskie sadownictwo stoi przed luką pokoleniową.
- źródło: rdc.pl
Najnowsze komentarze