Sadownicy nie przypuszczali, że straty okażą się tak duże. I chociaż na drzewach kwiaty wyglądają ładnie, w rezultacie mało drzew może dać zawiązki i dobry jakościowo owoc. Tak jest w wielu miejscach na terenie naszego regionu i w całym kraju – informuje lublin.tvp.pl
Właściciele sadów ze Stryjna i okolic spotkali się w sadzie z swoim doradcą, aby na miejscu przenalizować stan faktyczny, w kilka dni po przymrozkach.
Sadownicy szacują uszkodzenia kwiatowych pąków na ponad połowę , a niektórzy liczą nawet stuprocentowe straty.
Po wystąpieniu dużych uszkodzeń / strat w wyniku działania przymrozków możemy zastosować program poprawy owocowania, który ma przede wszystkim na celu zmaksymalizowanie zawiązania tych kwiatów, które nie zostały zmrożone – informuje doradca sadownicy Andrzej Soska.
Niektóre #plantacje i #sady zostały "wymrożone" ‼️ #Sadownicy alarmują i domagają się pomocy ze strony państwa https://t.co/mMXoGwyYDn
— sadownictwo (@sadowniczy) April 27, 2024
Teraz sadownicy wykonują opryski, żeby uratować jak najwięcej zawiązków. Prawdopodobnie niewiele drzewek uda się przywrócić w tym roku do owocowania.
Próbują sadownicy teraz po okresie tych przymrozków różnymi, specjalnymi substancjami, środkami (m.in. regulatory wzrostu, gibereliny, produkty oparte o algi morskie) się ratować. Czy to pomoże ? Jest to bardzo trudno przewidzieć w tej chwili na ile to pomoże – mówi Zbigniew Chołyk (‘Stryjno Sad’).
Uszkodzenia dotyczą nie tylko jabłoni. Mało będzie gruszek, wiśni czy śliwek. Bardzo źle zapowiadają się zbiory czereśni.
Ostateczne efekty strat będą widoczne dopiero po czerwcowym opadzie - liczba zawiązków pokaże, ile drzew udało się uratować. To przełoży się na małą podaż polskich owoców na rynku i wysokie ceny.
- źródło: lublin.tvp.pl
Wystarczyło kilka godzin, by ciężka praca sadowników poszła na marne. W szydłowskich sadach straty po nocnych przymrozkach sięgają nawet stu procent. Niewiele będzie śliwek, moreli oraz czereśni. Plantatorzy zostali z niczym, bo ubezpieczenia swoich plonów, odmawiały im firmy ubezpieczeniowe.
Wszystko czernieje, wszystko będzie więdło - sadownik, Tadeusz Graca nie ma złudzeń. Straty w jego sadach sięgną dziewięćdziesięciu, a nawet stu procent.
Kwiatostany i zawiązki owoców nie miały szans z nawet siedmiostopniowym mrozem. Nie pomogło palenie ognisk i zadymianie drzewek.
My możemy podnieść tylko temperaturę o jeden stopień, a były takie spadki temperatur, że nam się to nie udało – podkreśla Tadeusz Graca, sadownik.
Przykład - młodziutkie morele - widać, że mróz ich nie oszczędził. Kazimierz Zarzycki już liczy straty. Nie otrzyma odszkodowania, bo nie mógł ubezpieczyć plonów przed mrozem.
W podobnej sytuacji są inni sadownicy z powiatu staszowskiego, sandomierskiego czy buskiego. A nawet plantatorzy borówek i truskawek. Dlatego sadownicy liczą na rekompensaty od państwa.
#MRiRW pracuje nad formą pomocy dla #sadowników, którzy nie ubezpieczyli się od wiosennych #przymrozków – przekazał w piątek w Sejmie wiceminister Stefan Krajewski.https://t.co/arsLnNRiwn
— sadownictwo (@sadowniczy) April 26, 2024
Liczymy na wszelką pomoc od strony rządu, bo ta pomoc pozwoli nam przetrwać do następnego sezonu – mówi Tadeusz Graca, sadownik.
Wicewojewoda świętokrzyski zapowiada - rekompensaty będzie wypłacać Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Po oszacowaniu strat przez gminne komisje. By pomóc poszkodowanym, choć w niewielkim stopniu.
- źródło: kielce.tvp.pl
Najnowsze komentarze