Sadownicy są zrezygnowani wolą wyciąć drzewa, a z sadów zrobić ugór. Producenci jabłek mają dosyć. Uprawa tych owoców stała się kompletnie nieopłacalna.
Wojna w Ukrainie zamknęła wypracowane w ostatnim czasie rynki zbytu.
To katastrofa – przyznaje prezes oddziału Związku Sadowników RP w Lipnie Michał Michaluk. - Nie tylko ja, ale całe moje środowisko, proponujemy dotację do karczowania sadów z zakazem 10-letnim sadzenia w ogóle drzew owocowych wieloletnich. W naszej ocenie tylko to w tym momencie może rozwiązać sytuację. Mogłaby rozwiązać, oczywiście, współpraca z przetwórstwem, ale nie ma woli ze strony przetwórców, żeby godziwe pieniądze za owoce zapłacić, choć mają takie możliwości - tłumaczy.
Myślę, że problem niskich #cen #jabłek można rozwiązać, wprowadzając dopłaty do karczowania #sadów... – uznał prezes związku sadowników z Lipna koło Łosic Michał Michaluk.
— sadownictwo (@sadowniczy) October 31, 2022
Minister Kowalczyk uznał, że propozycja jest warta przemyślenia (...)
https://t.co/cOtnikrqnF
Sytuacja właścicieli sadów zaczęła się psuć już w 2014 roku, kiedy w wyniku embarga Polska straciła największego odbiorcę jabłek, czyli Federację Rosyjską. Przez lata sadownicy szukali innych rynków zbytu, ale nawet one nie zapewniły stabilizacji. Według sadowników, koszt produkcji kilograma jabłka deserowego to złotówka, a zysku nie ma żadnego.
- źródło: rdc.pl / Więcej na RDC >>>
Najnowsze komentarze