Śmiejemy się z kolegami, że jak tak dalej pójdzie, to w Grójcu albo Błędowie postawimy Putinowi pomnik – mówi money.pl prezes Stowarzyszenia Sady Grójeckie Maciej Majewski. Cztery lata po wprowadzeniu rosyjskiego embarga na jabłka, polscy sadownicy chcą wrócić do produkcji sprzed blokady.
To embargo dało nam w kość i właściwie cały czas je odczuwamy. Ale chcemy przekuć ten problem w sukces – wyjaśnia Majewski. - Właściwie dwie liczby mówią wszystko. Przed wprowadzeniem embarga eksportowaliśmy jabłka do 59 krajów. Teraz jest tych krajów aż 75, w tym takie jak Chiny, Wietnam czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Okazuje się, że Azjaci bardzo lubią polskie jabłka – dodaje.
Minęły ponad trzy lata, a eksport jabłek wciąż nie wróciła do poziomu sprzed embarga. Choć Maciej Majewski nie ukrywa, że nie było aż tak źle, jak mogło się na początku wydawać.
Bardzo nam pomogła UE i fundusze europejskie – zwraca uwagę ekspert.
Dzięki nim możliwe było przeprowadzenie kampanii promocyjnych i szukanie nowych rynków zbytu. Sadownicy mieli więc jak zainteresować swoimi produktami odbiorców ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Chin, czy Wietnamu.
Jabłka trafiły też do sieci handlowych jak Lidl, Kaufland i Makro. Dzięki temu wzrosła sprzedaż krajowa – czytamy na money.pl
W tym roku chcemy wrócić do produkcji sprzed embarga – deklaruje Majewski - O ile nie stanie nam na przeszkodzie pogoda – zastrzega.
- źródło: money.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze