Przez jedno gradobicie nie będzie jabłek nadających się do sprzedaży na rynku deserowym - przyznaje w rozmowie z money.pl pan Michał, sadownik z okolic Grójca na Mazowszu. Sobotnie opady wyrządziły poważne szkody także w gruszkach, które mogą trafić na rynek za - jak słyszymy - "śmieszne pieniądze".
Gradobicie nawiedziło rejon warecko-grójecki w ubiegłą sobotę. Bryły lodu walały się nie tylko na podwórkach, lecz także w sadach. Grójec i okolice to jedno z zagłębi uprawy jabłek, ale jak słyszymy od sadowników, uszkodzone są także gruszki.
Ostatnie gradobicia wyrządziły szkody przede wszystkim w uprawie grusz, bo maliny mamy w tunelach foliowych i tu szkody są ograniczone. Fizycznie około 80 proc. owoców jest mocno obitych - przyznaje w rozmowie z money.pl Michał Gwara z gospodarstwa sadowniczego w miejscowości Dębnowola niedaleko Warki.
Sadownicy boją się, że sprzedadzą gruszki "za śmieszne grosze"
Jak dodaje, na razie trudno mu oszacować straty w wymiarze finansowym, ponieważ w swoim gospodarstwie uprawia grusze odmiany Konferencja, które z natury są "szarawe i ordzawione". Nie wiadomo, jak bardzo uszkodzenia będą widoczne w momencie zbioru.
- Nie wiemy też, jak takie owoce przyjmie rynek. Może być tak, że owoce sprzedamy nieco taniej lub do przetwórni za śmieszne grosze, ale może być też tak, że pojawi się w ogóle problem ze sprzedażą obitych gruszek. Jednak zakładam, że na 95 proc. uda się je jakoś ulokować na rynku w tym sezonie - prognozuje sadownik.
Jabłka nie nadają się na rynek deserowy. Takiego gradobicia nie było od 12 lat
Ogromne straty po ostatnich intensywnych opadach widać przede wszystkim w jabłkach. - Z naszego najbliższego rejonu 100 proc. jabłek trafi do przetwórni. Przez jedno gradobicie nie będzie jabłek nadających się do sprzedaży na rynku deserowym - ocenia Gwara. Zdaniem sadowników już dawno nie było takiej sytuacji w okolicach Grójca.
- Poprzednie gradobicie, ale bardzo delikatne, było w 2020 r. Poważne szkody wyrządziło z kolei gradobicie w 2012 r. W mojej miejscowości było ono silniejsze niż to sobotnie, ale w niektórych okolicznych miejscowościach jest odwrotnie. Wtedy to właściwie cała gmina była zbita, teraz to jest kilka wiosek z jednej strony Warki - przyznaje nasz rozmówca.
Przymrozki też zdemolowały uprawy. Tych owoców i warzyw może brakować
Sadowników z Mazowsza oszczędziły przymrozki w kwietniu, ponieważ temperatura w regionie nie spadła poniżej -1 st. C. Dzięki temu producenci nie mają szkód przymrozkowych w jabłoniach, w odróżnieniu od sadowników z takich regionów, jak Lubelszczyzna, Sandomierszczyzna czy Dolny Śląsk.
Najbardziej podatne na kwietniowe mrozy okazały się rośliny pestkowe, takie jak śliwki, brzoskwinie, czereśnie i jabłka, oraz rośliny liściaste, w tym szpinak, sałata, rzodkiew i szczypior. Efektem będzie ograniczona dostępność tych produktów w sprzedaży.
Maciej Kmera, ekspert rynku hurtowego w Broniszach pod Warszawą, przekonywał niedawno, że na ten moment trudno przewidzieć, jak odbije się to na cenach. Jak dodał, ewentualne braki w krajowej produkcji niektórych owoców i warzyw będzie można zrekompensować poprzez zwiększenie importu.
- źródło: money.pl
- foto: FB - Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej
Najnowsze komentarze