Rozpoczął się skup wiśni. Ich cena jest dla sadowników póki co zadowalająca. To zapewne skutek niższych od ubiegłorocznych zbiorów.
Zakłady przetwórcze spodziewają się niższej podaży wiśni, bo wiele plantacji zostało przetrzebionych przez suszę i szkodniki i teraz za kilogram owoców płacą z reguły po 2,50-3 zł, a w niektórych regionach znacznie więcej. O ile mogą spaść zbiory? Jeszcze trudno to oszacować. W tamtym roku produkcja tych owoców wyniosła 178 tys. ton – to dane Głównego Urzędu Statystycznego. Ale w tamtym roku spore ilości wiśni zostały na drzewach, bo rolnikom nie opłacało się ich zbierać z powodu niskich cen skupu.
W tym roku jest lepiej, ale sadownicy zastrzegają, że o opłacalności można mówić w sytuacji, gdy ceny wiśni nie spadną poniżej 2 zł.
– Teraz owoce są droższe, bo skup dopiero ruszył. Zobaczymy, co będzie się działo, jak wejdziemy w szczyt zbiorów, gdy podaż wiśni będzie najwyższa. Wiadomo, że wtedy ceny spadną, ale oby nie za bardzo – mówi Kazimierz Kiljańczyk, współwłaściciel sadu wiśniowego.
Problem ceny dotyczy zwłaszcza owoców deserowych, które trzeba zrywać z drzew ręcznie. A to kosztuje. Kiljańczyk mówi, że pracownikom sezonowym trzeba płacić za zerwanie 1 kg wiśni przynajmniej 60-70 groszy. Jeśli doda się do tego wydatki na pielęgnację drzew, środki ochrony roślin, koszty zakupu paliwa, to cena w wysokości 2 zł za 1 kg zapewnia pokrycie tych kosztów i osiągnięcie niewielkich zysków.
Teoretycznie w lepszej sytuacji są rolnicy sprzedający wiśnie do tłoczenia, bo wtedy owoce można zbierać z drzew maszynowo. Ale wtedy też i cena skupu jest niższa.
źródło: naszdziennik.pl
Najnowsze komentarze