Pszczoły czy drony, których będzie więcej ?

jerzy45 29.03.2018 22:00 A co jest, gdy infekcje pierwotne szaleją w sadzie ? Wówczas pszczelarz sadownik musi najpierw zabezpieczyć sad. To priorytet. Gdy pada, to ani nie można pracować przy pszczołach, co najwyżej w pracowni, ani nie można wykonać oprysku. Co najwyżej stop-sprey. I tu właśnie jest konflikt interesów pszczelarza sadownika. Gdy się wypogodzi na tyle, by można było wykonać zabieg ochrony, to się nie rozdwoimy. Pszczoły na to tylko czekają i wówczas w głowie im tylko tzw. seks. Chociaż słowo "seks" jest słowem nie stosownym, ale jest ważny efekt następczy tego niby seksu...podział rodziny. Pszczoły rozmnażają się - zdobywają nowe terytoria do życia poprzez podział rodziny na tzw. rójkę, która wychodzi ze starą matką na z góry upatrzone pozycje. Seks uprawia tylko młoda matka i to w niekończącej się orgii wielu trutni z Królową. Jak ten seks kończy się dla chłopaków ? Źle! Śmierć.
Dlaczego więc nie mogę się zająć pszczołami na to, by ze stacjonarnej pasieki zrobić np. wędrowną ? Bo brak pożytków... Po kwitnącym sadzie pozostają jeszcze niedobitki rzepaku, ale to już raczej jest wyłącznie pyłek, a nektaru już mało.
Gdyby nie było pszczół, to gdyby miały to robić drony, to nie byłoby polskiego sadownika stać na zakup takiej technologii. Może należałoby pójść w "wynalezienie" odmian jabłoni samopylnych...? !
Utopia.

artemida 30.03.2018 08:00 Wywód przydługi,a wnioski żadne z niego nie wynikają.... Drony to utopia, odmiany samopylne to druga utopia, a "jak się nie ma co się lubi to trzeba polubić co się ma". Prawda jest prosta jak świńskie ryło /ogon świnie mają zakręcony/ - trzeba próbować zawrzeć POKÓJ z pszczelarzami a nie prowadzić "świętą wojnę". Niestety wielu sadowników, wciąż, prowadzi ochronę na "cienkiej czerwonej linii" - czyli - a może się nie wytrują, jak się gdzieś wytrują to może nie udowodnią, itd.
Obecnie na portalu SPP Polanka /pszczelarskim/ trwa dyskusja o wdrożeniu nowych/zmodyfikowanych/przystających do współczesnych czasów zasad w Polsce. Czy to się podoba czy nie sadownicy są pewnym istotnym elementem tej gospodarki i dobrze by było aby sadownicy konstruktywnie i merytorycznie włączali się do tej dyskusji. W INTERESIE SADOWNIKÓW I PSZCZELARZY. Prawda jest też taka, że pożytki pszczele w sadach są ubogie, interes pszczelarza zazwyczaj problematyczny a w Polsce nikt za zapylanie nie chce płacić a właśnie z TEGO ŻYJĄ pszczelarze w wielu krajach.

artemida 31.03.2018 08:50 Teraz małe wyliczenie; niech dron zastąpi 10 pszczół / wątpię aby równoważył jedną - widziałem film z pokazem takiego mikrocuda/ to w przeciętnym ulu jest 10 000 pszczół. Ilu ludzi potrzeba do obsługi 1000 dronów? Jeden człowiek obsłuży 100 uli... Resztę zostawiam futurologom/fantastom...

artemida 31.03.2018 14:40 Sądząc po znakach matematycznych przy moich wpisach /w dni przedświąteczne/ uważam że niektórym sadownikom należałoby życzyć "by ci drony zapylały teraz i na wieki wieków". Salam allejkum.

artemida 01.04.2018 13:36 Czy pszczół/pszczelarzy jest mniej czy więcej TEGO NIE WIE NIKT. Nikt, w kraju nad Wisłą nie prowadzi wiarygodnej statystyki! Dane są szacunkowe, /mowa o wzroście - czyli propaganda sukcesu!!!/, Z drugiej strony co jakiś czas ukazują się artykuły, że po zimie, w jakimś regionie, niewiele rodzin pszczelich przeżyło, płacz o wsparcie... Inni "fachowcy" upatrują szansy poprawy w zapylaniu w pszczoło-dronach, murarkach, barciach leśnych itp. Czas na rzetelne podejście do tematu; zapylanie to pszczoły i w skali globalnej nic ich nie zastąpi. Inne podejście to ściema, amatorszczyzna, żerowanie na ludzkiej niewiedzy...