Po pierwszych kwietniowych upałach przyroda zaskoczyła. W sadach kwitną już czereśnie. To niemal miesiąc wcześniej niż w poprzednich latach.
Sadownicy martwią się o przymrozki, które są zabójcze dla czereśni.
Z taką sytuacją mamy do czynienia pierwszy raz. Nie pamiętam, by kiedykolwiek tak wcześnie zakwitły czereśnie. Do tej pory działo się to dopiero na przełomie kwietnia i maja - mówi reporterowi RMF FM Krzysztof Czarnecki, sadownik z Bronisławki na Mazowszu. W jego sadzie rośnie aż 8 tys. drzewek czereśni. Wszystkie już teraz mają białe płatki kwiatów. To dowód, że rozpoczęło się kwitnienie czereśni.
To nie jest normalne jak na początek kwietnia. Niby sama nazwa miesiąca wskazuje, że kwiecień ma być w kwiatach, ale do tej pory nie sprawdzało się to prawie nigdy - przyznaje Czarnecki. Jak wyjaśnia sadownik, czereśnie zakwitły tak wcześnie w tym roku, bo za nami wyjątkowo ciepłe miesiące: luty i marzec oraz upalny początek kwietnia.
U sadowników jednak takie przyspieszenie wegetacji budzi spore obawy. Największym zagrożeniem wydają się być przymrozki, które w kwietniu zdarzają się znacznie częściej niż w maju.
Od początku przyszłego tygodnia czeka nas głębokie ochłodzenie. #Temperatury w niektórych regionach kraju mogą spaść nawet do -5 stopni C https://t.co/IxJSJfWpIP
— sadownictwo (@sadowniczy) April 11, 2024
Większe spadki temperatury poniżej zera w tej fazie kwitnienia czereśni są dla nich sporym niebezpieczeństwem. Zawiązki owoców będą zagrożone.
Budzę się w nocy i sprawdzam temperaturę. Można podgrzewać drzewka specjalnymi piecykami, które rozstawia się w sadzie. Ale to bardzo pracochłonne i drogie. Tzw. nadkoronowe zraszanie, które stosuje się w przypadku jabłoni, nie zdaje egzaminu przy czereśniach. Zawiązki owoców obrywają się wraz z lodem - wyjaśnia Krzysztof Czarnecki.
Jeśli jednak przymrozków nie będzie, to czereśnie, na które czekają z utęsknieniem konsumenci będą na polskich bazarkach miesiąc wcześniej. Już teraz widać zarys owocu. Na razie jest zielony. Zaczerwieni się dopiero pod koniec maja - dodaje.
Gdyby zrealizował się ten drugi scenariusz, to miłośnicy czereśni powinni być uradowani. Po pierwsze, te owoce znacznie wcześniej trafią do sprzedaży. A po drugie - powinny być tańsze. Bo w tym roku - w związku z przyspieszonym kwitnieniem - dostawa krajowych owoców nałoży się na okres, gdy do Polski trafią czereśnie importowane m.in. z Grecji czy Hiszpanii. Taka nadpodaż tych owoców może spowodować, że ich cena będzie znacznie niższa niż w poprzednich latach.
- źródło: rmf24.pl
Najnowsze komentarze