Przedsiębiorcy z całej Polski twierdzą, że zostali oszukani przez firmę należącą do ukraińskiego biznesmena Tarasa B. Koncern zajmujący się przetwórstwem owoców zalega z płatnościami na łączną kwotę kilkunastu milionów złotych. Kontakt z kierownictwem firmy jest jednak utrudniony.
Firma Tarasa B. posiada łącznie siedem oddziałów w trzech krajach: Ukrainie, Mołdawii oraz w Polsce - w Annopolu na Lubelszczyźnie oraz Dwikozach pod Sandomierzem. Przetwórnie pobierały od dostawców tysiące ton jabłek, jednak nie rozliczały się z przyjętego towaru w określonym czasie.
Jednym z poszkodowanych jest Marcin Gazda. Mężczyzna mieszka w Zakrzowie w województwie lubelskim. Na 26 hektarach prowadzi gospodarstwo sadownicze. Oprócz tego skupuje też owoce i warzywa, które transportuje do zakładów przetwórczych. Jednym z nich do niedawna było przedsiębiorstwo w Annopolu.
To jest duży zakład, o dużych mocach przerobowych i można było po prostu rozładować ciężarówki w krótkim czasie. Porozumieliśmy się z firmą, że będziemy im dostarczać towar i oni od razu będą nam przelewać pieniądze. Tak to funkcjonowało przez 3-4 tygodnie. Później dostaliśmy telefon, że płatności się opóźniają
- mówi mężczyzna.
Po tym telefonie pan Marcin przestał dostarczać jabłka do zakładu i czekał na wypłatę zaległej kwoty. Chociaż minęło już kilka miesięcy, do tej pory przedsiębiorca nie otrzymał należnych mu pieniędzy. A chodzi o prawie pół miliona złotych.
Dla mojej firmy to oznacza koniec. Ja mam już 70 lat. I to były moje oszczędności życia. Ja pracowałem 40 lat na to, żeby na starość sobie coś zaoszczędzić. Ale nic nie zaoszczędziłem, bo firma zabrała wszystko. Okradła mnie
- dodaje kolejny poszkodowany, Waldemar Gleń.
Kiedy wierzyciele zgłaszali się ze swoimi roszczeniami do sądu, wygrywali sprawy, lecz konta firmy zajmującej się przetwórstwem są rzekomo puste. Z kolei zarząd koncernu znajduje się za granicą, a wspomniane zakłady nie funkcjonują.
Kolejny zakład należący do ukraińskiej firmy znajduje się w miejscowości Dwikozy pod Sandomierzem.
Trzydziestego listopada prokurator wszczął śledztwo uważając, że doszło do uprawdopodobnienia przestępstwa
– informuje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Dwa lata temu firmę pod lupę wziął Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. "W 2019 roku prezes UOKiK nałożył na spółkę nakaz zaniechania praktyki oraz maksymalną karę za nieuczciwe wykorzystywanie przewagi kontraktowej na sumę 8,3 mln zł. Przedsiębiorca odwołał się do sądu. Oznacza to, że decyzja nie jest jeszcze prawomocna i oczekuje na rozpatrzenie sprawy przez właściwy sąd" - czytamy w oświadczeniu.
Przedsiębiorcy pytają, gdzie były i gdzie teraz są organy państwowe, że dopuściły do malwersacji na taką skalę. Ale przede wszystkim zastanawiają się, czy odzyskają swoje pieniądze, a gra idzie o miliony złotych.
- źródło: polsatnews.pl – Więcej w materiale "Interwencji"
Najnowsze komentarze