W tym sezonie w Europie zbiory jabłek szacowane są na około 12,6 mln ton. To od lat największy ich poziom. Szczególnie wysokie plony spodziewane są w Polsce - kraju o największym potencjale. Zdaniem Helwiga Schwartaua- czołowego eksperta- jest szansa na zagospodarowanie tej produkcji po relatywnie korzystnych cenach.
W czasie dyskusji panelowej padło pytanie ze strony przedstawiciela włoskich sadowników, czy w przyszłości w Polsce zbiory mogą być jeszcze wyższe niż obecnie i czy unijne mechanizmy pomocowe powinny dawać możliwość zakładania nowych plantacji z dotacjami. Dyplomatycznie i trafnie odpowiedział na ten zarzut Dominik Woźniak, reprezentujący w tym momencie nasz kraj. Słusznie wskazał, że w tym roku zbiory w Polsce nie są wcale rekordowe w stosunku do powierzchni sadów, zwłaszcza nowych, a tegoroczny plon został ograniczony m.in. przez wiosenną suszę, a nowe sady są zakładane głównie z nowych odmian, akceptowanych przez konsumentów i preferowanych także na dalekich rynkach.
Do "włoskiego" zarzutu odniósł się w swoim wystąpieniu Mirosław Maliszewski. Powiedział: "Skoro dochodzimy do wniosku, że unijna produkcja powinna wynosić około 12,5 mln ton, czyli tyle ile mniej więcej w tym roku, to należy bezwzględnie zastanowić się nad jej zwiększaniem. Jest akurat dobra okazja do dyskusji na ten temat, bo właśnie kształtują się zasady nowej Wspólnej Polityki Rolnej, w tym kształt tzw II filara, z którego wspiera się nowe inwestycje. Zdaniem polskiego Związku Sadowników należy opracować precyzyjny model sadu, na którego założenie będzie możliwe wsparcie. Sadu prowadzonego w odpowiedniej technologii, z siatkami przeciwgradowymi, instalacjami przeciwprzymrozkowymi i odpowiednim doborze odmian i tylko na taki model udzielać pomocy finansowej. Inaczej będziemy ciągle zwiększać produkcję i zastanawiać się jak ją sprzedać po korzystnych cenach. Jednak moim zdaniem trzeba też pilnie powrócić do pomysłu, który od lat proponuje mój Związek.
Jest to pomysł likwidacji starych, niedochodowych sadów z rekompensatami za zaprzestanie produkcji. Sadownik wyrywa starą plantację i nie może w tym miejscu posadzić nowej przez kolejne lata. Dostaje za to odpowiednie odszkodowanie.
Kiedyś w Unii Europejskiej był taki mechanizm o okazał się bardzo skuteczny w stabilizowaniu rynku.
Jest w Polsce, a myślę, że w innych krajach również wielu dwuzawodowców, którzy produkcję sadowniczą traktują jako dodatkowe, poboczne źródło dochodów. Kiedy owoce urosną, niezależnie od sytuacji na rynku kierują je do sprzedaży, bo nie liczą kosztów produkcji. Psują przez to rynek i zaniżają ceny. chętnie skorzystaliby z rekompensat i taki "sad" zlikwidowali.
Apeluję więc do przedstawicieli innych państw Unii Europejskiej o poparcie tego pomysłu. Jest on dla nas wszystkich korzystny. Za stosunkowo niewielkie pieniądze moglibyśmy choć trochę ustabilizować nasz rynek". Przedstawmy więc ten pomysł swoim ministrom, swoim rządom i na forum odpowiednich organów Komisji Europejskiej." zakończył Maliszewski.
Kongres Prognosfruit odbył się w tym roku w Warszawie. Po raz drugi po czternastu latach w Polsce. Zgromadził blisko 300 uczestników- handlowców, ekspertów, przedstawicieli organizacji sadowniczych, działaczy gospodarczych z branży owocowej, przetwórców z całego świata. To najważniejsze przedsezonowe wydarzenie na rynku jabłek i gruszek. Jego organizatorem był Związek Sadowników RP.
- źródło: polskiesadownictwo.pl
Najnowsze komentarze