Jak informuje wyborcza.pl polskie sady w tym roku rekordowo obrodziły. I od razu problem: ceny jabłek w skupach są niskie. Nie wiadomo też, czy nie zmarnuje się 0,5 mln ton owoców.
Tegoroczna produkcja jabłek, a jesteśmy w niej jednym ze światowych liderów, może wynieść nawet 4,5-5 mln ton - to ok. 20 proc. więcej niż średnia z ostatnich trzech lat i prawie dwa razy więcej niż w 2017 r.
Tony jabłek mogą trafić na śmietnik. Klęska urodzaju w sadach https://t.co/OBqaIpE35v pic.twitter.com/K7zVXxFSff
— Business Insider PL (@BIPolska) 30 sierpnia 2018
Urodzaj przekłada się na niższą cenę owoców w skupie: kilogram jabłek na przemysł kosztuje tylko 20-35 groszy. Lepsze ceny sadownicy mają na jabłkach deserowych - 0,93 zł/kg.
Ale popyt na nie jest ograniczony i już nie rośnie. Od lat zjadamy w Polsce tylko ok. 0,5 mln tony (11,5 kg na osobę), a za granicę wysyłamy 1 mln ton.
Siłą rzeczy reszta owoców idzie na przetwórstwo. W tym roku będzie to co najmniej 3 mln ton.
Zwykle tak się dzieje z 60 proc. owoców, ale w tym roku może o być nawet 75 proc. zbiorów – szacuje Barbara Groele, sekretarz generalny KUPS. Jej zdaniem jabłek może być tak dużo, ze nie uda się ich wykorzystać w przetwórstwie. Może się zmarnować nawet do 0,5 mln ton jabłek.
- źródło: wyborcza.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze