Szukamy nowych rynków zbytu dla polskich jabłek – powiedział w piątek wiceminister rolnictwa Norbert Kaczmarczyk. W jego ocenie jest możliwe, by jabłka były eksportowane do Nigerii i Tanzanii.
"Widzimy problem na rynku ze względu na embargo wschodnie i wojnę na Ukrainie. Rynek się psuje i jest coraz trudniejszy. Szukamy sposobów, by jabłka były eksportowane do Nigerii i Tanzanii. Problemów jest wiele, ale to, żeby jabłka trafiały do Afryki, nie jest niemożliwe. Monitorujemy te rynki, chcielibyśmy tam wchodzić. Jabłko deserowe w tych krajach jest bardzo pożądanym produktem" - powiedział w piątek w Kielcach sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz pełnomocnik rządu do spraw przetwórstwa i rozwoju rynków rolnych Norbert Kaczmarczyk.
Dodał, że politycy współpracują w tej kwestii z przedsiębiorcami. Zaznaczył, że oprócz podpisywania kontraktów na szczeblu biznesowym równolegle konieczne jest, aby dochodziło do podpisywania obustronnych umów na poziomie rządowym między władzami poszczególnych państw. "Odbyły się już spotkania i rozmowy w tej sprawie" - dodał.
Wiceminister zwrócił uwagę, że w związku z wojną w Ukrainie eksport jabłek na Wschód jest dużym problemem, dlatego rząd pod koniec kwietnia wprowadził program dopłat do skupu jabłek deserowych. Sadownicy mogą otrzymać dopłatę 30 groszy do sprzedanego kilograma owoców. Jabłka skupują zakłady wpisane na listę Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.
"Okazało się, że mogliśmy doprowadzić do sytuacji, w której byłby wielki zastój, jeżeli chodzi o rynek jabłek. Natomiast wycofanie z rynku jabłek deserowych, prowadzi do sytuacji, w której nie będzie tego zastoju. Na początek to jest 200 tysięcy ton" – zaznaczył Kaczmarczyk.
Nie jest wykluczone, że program zostanie przedłużony, a liczba ton jabłek, do których mają być dopłaty, zostanie zwiększona.
- źródło: forsal.pl za PAP
Najnowsze komentarze