Polska wystąpiła do Komisji Europejskiej o kolejny pakiet pomocy dla naszych producentów jabłek i gruszek, którzy cierpią przez wprowadzone przez Rosję embargo - dowiedziała się PAP ze źródeł w Brukseli. Stawką są duże pieniądze dla polskich sadowników.
Warszawa chce, żeby sprawa została omówiona podczas zaplanowanego na poniedziałek spotkania unijnych ministrów rolnictwa. Chodzi o mechanizm wycofania z rynku, którego celem jest zmniejszanie ilości owoców przeznaczonych do sprzedaży. Dzięki niemu do naszych producentów trafiły już miliony złotych.
Źródła PAP: Polska wystąpiła do KE o kolejny pakiet pomocy dla producentów jabłek i gruszek, którzy tracą wskutek rosyjskiego embarga. pic.twitter.com/kujiVWHXyx
— PAP (@PAPinformacje) 2 marca 2017
W piśmie, które w tej sprawie zostało przesłane maltańskiej prezydencji, podkreślono, że Polska wyraża poważne zaniepokojenie rozwojem sytuacji na rynku owoców. Rząd wskazuje, że sektor ten przeżywa poważne problemy związane z kontynuacją obowiązywania embarga wprowadzonego przez Rosję.
W przypadku naszego kraju zakaz dotknął szczególnie producentów jabłek. Na rynek naszego wschodniego sąsiada trafiało przed wprowadzeniem restrykcji 800 tys. ton tych owoców rocznie. "Znalezienie alternatywnych rynków dla tak wielkiego konsumenta, jakim była Rosja, jest nadal głównym wyzwaniem, nie tylko ze względu na skalę, ale też na specyfikę produktów" - czytamy w piśmie. Oczekiwania klientów z innych części świata są inne, dlatego naszym producentom trudno im sprzedać te jabłka, które były kupowane przez Rosjan.
Komisja Europejska na tym etapie przyznała 10 tys. ton. Przypomnę, że otrzymaliśmy już w lipcu ubiegłego roku ponad 90 tys. ton, teraz 10 tys. ton i dalej będziemy monitorowali, ponieważ sytuacja na rynku owoców i warzyw jest dość trudna. Te 10 tys. to jest na wycofanie, czyli Komisja będzie przeznaczała środki na wycofanie z rynku i to będziemy przeznaczali dla różnych instytucji społecznych, szkół. Program ten będzie realizowała Agencja Rynku Rolnego
– podkreśla minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel.
Przyznane Polsce 7 tys. ton to kropla w morzu potrzeb. Można to nawet nazwać drwiną z polskich sadowników. Nasz kraj miał największy udział w eksporcie do Rosji, kilka razy więcej tam wysyłaliśmy niż wszystkie inne kraje UE razem wzięte. Przyznany limit nie uwzględnia naszych strat
— podkreśla prezes stowarzyszenia Związku Sadowników RP Mirosław Maliszewski.
- źródło: wpolityce.pl za PAP / czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze