90-procentowe straty w uprawach i cena na skupach, która ich nie rekompensuje. Plantatorzy owoców miękkich – malin i borówek zgodnie podkreślają, że to najgorszy w ciągu ostatnich lat sezon
– informuje kielce.tvp.pl
– To nie był przymrozek. To był po prostu mróz – mówi Grzegorz Woźniak, plantator malin. Mróz pojawił się pod koniec kwietnia. Jego skutki plantatorzy miękkich owoców odczuwają do dziś. – W naszym gospodarstwie jest 90 procent strat. Dla tych, którzy utrzymują się tylko z malin, sadownictwa, ten rok będzie ciężki – dodaje Grzegorz Woźniak.
Ale uschnięte pędy krzewów to nie jedyny problem. Bo cena, którą oferują skupy, nie zrekompensuje strat. – Cena teraz jest 8 zł za kilogram, Jadąc na giełdę, człowiek stoi, musi zapłacić wjazd. Także nie za bardzo – mówi Lidia Woźniak.
Plantatorzy na różne sposoby radzą sobie z klęską. Niektórzy towar sprzedają poza lokalnym rynkiem. Tam, gdzie jest większy popyt na owoce, czyli w dużych miastach.
– Próbujemy się gdzieś ogłaszać, wywozić bezpośrednio do klientów, gdzie sami kupują od nas. Musimy wywieźć, rozprowadzić towar, wrócić, więc nie ma nawet czasu na spanie. Wozimy na Częstochowę, Kraków – mówi Bożena Ogonowska, plantatorka malin i borówki.
Plantatorzy są zgodni. Ten rok jest najgorszy z kilku ostatnich, bo poza przymrozkami i suszą pola i sady nawiedził też silny grad, w niektórych przypadkach doszczętnie niszcząc uprawy. – Jak mieliśmy zbiory po 200–300 kg co drugi dzień, na ten moment wozimy 25 do 30 kg. To bez porównania – podkreśla Grzegorz Woźniak. – W ubiegłym roku miałam do zbioru 18 osób, w tej chwili 4 osoby wystarczają, żeby to zebrać. Więc to samo z siebie wychodzi, że tych malin jest o wiele mniej – dodaje Bożena Ogonowska.
- źródło: kielce.tvp.pl
Najnowsze komentarze