Po dwóch latach rozmów Chiny otwierają swój rynek na borówki amerykańskie z Polski. Jesteśmy drugim co do wielkości producentem borówek w UE, a wkrótce jeszcze zwiększymy produkcję. - Nie można jednak popełnić błędu, jaki zrobiono z jabłkami - mówi dla money.pl Jacek Strzelecki, ekspert ds. Chin.
W czerwcu 2016 r. świat obiegło zdjęcie Xi Jinpinga, który podczas wizyty w Polsce skosztował nasze jabłko. W ten sposób przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej "skonsumował" ustalenia między rządami dotyczące importu polskich jabłek do Państwa Środka. I to by było na tyle.
„Plantatorzy borówki nie mogą popełnić błędów producentów jabłek, którzy po pierwszym sukcesie liczyli, że Chińczycy sami przyjdą do nich po ich produkt, a tymczasem prawda jest taka, że o nich trzeba zabiegać”
- mówi money.pl Jacek Strzelecki, ekspert od chińskiego rynku rolno-spożywczego, który działa w Polsko-Chińskiej Głównej Izbie Gospodarczej (SinoCham).
Żeby osiągnąć sukces na chińskim rynku, trzeba być zdeterminowanym, bo w Chinach nic nie wydarzy się od razu. Potrzeba średnio dwóch-trzech lat starań. W polskiej branży borówkowej drzemie olbrzymi potencjał - przekonuje.
Jak informuje money.pl Bartłomiej Milczarek, prezes zarządu Stowarzyszenia Polskich Plantatorów Borówki, mówi, że trwają procedury, które mają doprowadzić do otwarcia dla borówek z Polski także innych rynków np. w Wietnamie, Indonezji i Indiach.
- W 2022 r. zebraliśmy 55-60 tys. t borówki, ale za trzy-cztery lata ta liczba podwoi się, gdy nowe nasadzenia wejdą w owocowanie. Długoterminowo otwarcie rynku chińskiego to dla nas ogromna szansa. Kluczem będzie nawiązanie i rozpoczęcie współpracy handlowej. Wydaje się to realne od następnego sezonu - wskazuje Milczarek.
Audyt przeprowadzony przez Chińczyków przeszła już poznańska firma BerryGroup spod Poznania, która produkuje rocznie 2 tys. t borówki. 95 proc. eksportuje m.in. do Niemiec, Skandynawii, Singapuru.
Rok temu byliśmy szczegółowo audytowani. Przyjechali przedstawiciele z chińskiej ambasady, byli chińscy urzędnicy online, pojawiła się Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORIN). Sprawdzali, jak prowadzimy plantacje, był monitoring szkodników. Ale dalej na razie nic. Nadal nie ustalono żadnych procedur i nie wiem, jak formalnie moglibysmy wysyłać owoce do Chin - mówi w rozmowie z money.pl Mateusz Pilch z BerryGroup.
Współpraca z Pekinem ma ruszyć z większą mocą właśnie teraz. 21 czerwca minister rolnictwa Robert Telus podpisał razem z szefem Generalnej Administracji Celnej Chin "Protokół ustalający warunki fitosanitarne dla świeżych owoców borówki wysokiej, eksportowanych z Polski do Chin".
Nasza borówka może być hitem eksportowym, ale to zależy od przyjętej strategii przez plantatorów. Nasz owoc może być produktem premium po dobrej cenie. Jeśli uda się wejść do Chin, to w świat pójdzie informacja, że radzimy sobie na wymagających rynkach - uważa Jacek Strzelecki.
- Chiny wymagają towaru najwyższej jakości. Od nich można łatwo kupować, ale sprzedawanie to już inna filozofia. Mają też inne wymagania smakowe. W Europie borówki są jędrne, duże, czasem kwaskowe. Chińczycy chcą wielkich i słodkich borówek, często odmian, których w Polsce jeszcze nie mamy, więc wiele zmian przed nami. Takie odmiany da się stworzyć, są na to parametry, ale potrzeba czasu - uważa Mateusz Pilch.
Plantator z Wielkopolski dodaje, że może wysyłać próbki do Pekinu przez kolejne trzy lata "i tracić na tym kilka tys. euro". - Trzeba do nich polecieć kilka razy i pokazać, że ich szanujemy. Tak samo jest z Indiami. Początkowo pewnie wysyłalibyśmy samolotem dwie palety raz w tygodniu, nawet jeśli będzie to kosztować mnóstwo pracy i urzędniczych przepychanek. Ale od całych samolotów tego zacząć się nie da - podkreśla.
Jacek Strzelecki zwraca uwagę, że przy biznesowym podboju Chin oszczędzać nie można, bo nic z tego nie wyjdzie. Wyjaśnia, że każdy producent, który ma uprawnienia eksportowe na chiński rynek, musi zarejestrować własną działalność intelektualną w urzędzie, co trwa od trzech do sześć miesięcy. Koszt rejestracji to ok. 1 tys. dol. i daje gwarancję ochrony.
Jednym z najtrudniejszych aspektów podboju borówkowego Chin będzie logistyka. Rozmówcy money.pl podkreślają, że drogą morską owoce mogą płynąć nawet cztery tygodnie i dłużej.
- źródło: money.pl / Czytaj całość na money.pl
Najnowsze komentarze