„Owoc Sandomierski” w Bilczy w gminie Obrazów, po wielu podejmowanych próbach, zostanie wreszcie sprzedany. Jego nowym właścicielem będzie firma Real, zajmująca się przetwarzaniem owoców i warzyw. Dla sadowników, którym upadła spółka – założyciel przedsiębiorstwa winna jest pieniądze, transakcja oznacza możliwość odzyskania sporej ich części – informuje Tygodnik Nadwiślański.
Niemalże w tym samym czasie, gdy znalazł się kupiec,
zatrzymano byłego prezesa „Owocu” Leszka B., któremu zarzuca się oszustwo na szkodę 166 osób, głównie sadowników, w stosunku do mienia znacznej wartości – ponad 8,7 mln zł oraz niezgłoszenie upadłości „Owocu”
Spółka Real z Siedlec przedstawia się jako jeden z największych przetwórców owoców i warzyw w Europie. Ma cztery chłodnie, dwa zakłady produkcji koncentratów i zakład produkujący przeciery.
Na posiedzeniu rady wierzycieli prezes zapewniał, że działalność „Owocu Sandomierskiego” będzie kontynuowana, może nie w pełnym zakresie, ale profil tego przedsiębiorstwa zostanie zachowany. Jest zatem ogromna szansa na to, że zakład będzie kupował owoce od okolicznych sadowników
– zaznacza Grzegorz Rogusz.
Dla stu producentów, którzy od 2016 roku czekają na pieniądze za owoce sprzedane upadłej spółce, znalezienie kupca oznacza, że wreszcie zostaną zaspokojeni finansowo. Na razie nie wiadomo dokładnie na jakim poziomie, ze wstępnych wyliczeń Grzegorza Rogusza wynika, że nie mniejszym niż 50 procent. Kwoty zaległości zaczynają się od 2,5 tysiąca złotych, a kończą na sumach sięgających blisko pół miliona złotych.
We wtorek, 14 grudnia Leszek B., były prezes spółki „Owoc Sandomierski” został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury. Jak poinformowała Magdalena Nowak, zastępca prokuratora rejonowego w Sandomierzu, usłyszał on dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy oszustwa na szkodę 166 osób, w stosunku do mienia znacznej wartości – ponad 8,7 miliona złotych. Pokrzywdzonymi są w głównej mierze sadownicy – udziałowcy spółki, ale również inne osoby, które dostarczały jabłka grupie ogrodniczej. Drugi zarzut wynika z niezgłoszenia upadłości „Owocu Sandomierskiego” .
Za oszustwo Leszkowi B. grozi kara więzienia od roku do 10 lat. Natomiast drugi czyn, jaki zarzuca mu prokuratura, zagrożony jest grzywną, karą ograniczenia lub pozbawienia wolności do roku.
Leszek B. we wtorek odmówił składania wyjaśnień. Prokuratura skierowała do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Nie został on uwzględniony. Jak poinformował sędzia Jan Klocek, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach, zastosowany został inny środek zapobiegawczy – dozór policyjny. Leszek B. nie może opuszczać kraju i ma obowiązek zgłaszania się dwa razy w tygodniu w komendzie policji.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zostało złożone w prokuraturze jesienią 2016 roku. Sprawa, jak podkreśliła Magdalena Nowak, była trudna, miała wielowątkowy charakter.
Długo trwało oczekiwanie na opinie biegłych. Konieczne było uzupełnienie tych opinii po to, żeby usunąć wątpliwości. Prokuratura musiała przesłuchać dużą liczbę osób. Samych pokrzywdzonych było 166
– powiedziała prokurator.
- źródło: Tygodnik Nadwiślański Nr 50
Najnowsze komentarze