Pierwszego dnia tegorocznej edycji XII Międzynarodowych Targów Agrotechniki Sadowniczej FruitPRO 2016, które odbyły się 12 i 13 stycznia w Warszawie prezes Związku Sadowników Rzeczypospolitej Polski Mirosław Maliszewski podczas swojej prelekcji mówił m.in. o nowych kierunkach eksportu polskich owoców oraz czego nauczyło nas embargo. Odpowiedział między innymi na takie pytania: Jak dzisiaj wygląda sadowniczy świat? Gdzie my w nim jesteśmy? Jak wygląda handel jabłkami na świecie? Co trzeba zrobić żeby znaleźć się w tej światowej wymianie handlowej jabłkami? A także jak wyglądał Polski handel w roku 2013 przed embargiem oraz jak wygląda handel po wprowadzeniu embargo.
Jak wyjaśniał prezes ZSRP Mirosław Maliszewski – Po wprowadzeniu embarga prowadziliśmy szereg działań m.in. które pozwoliłyby naszej branży przetrwać. W tym okresie mówiliśmy, że trzeba prowadzić działania pomocowe na forum UE jak i działania, które zależą tylko i wyłącznie od nas które mają spowodować popyt, podtrzymanie i pobudzenie na rynek wewnętrzny i zdobywanie alternatywnych miejsc sprzedaży na rynku zewnętrznym.Te negocjacje były trudne, ale w końcu zafunkcjonowały tym co było jednym z kół ratunkowych rzuconym nam w poprzednim sezonie czyli transzy wycofywania z rynku. Taka transza funkcjonuje także w tym sezonie.
Chiny jest to kraj, który ma największą perspektywę dla nas potencjalnego importera. Chińczycy nie chcą sie zamykać na importy polskich jabłek. Ostatnia wizyta chińskiej delegacji, która była w Polsce, która wizytowała nasze sady, nasze obiekty przechowalnicze, punkty dystrybucji, wypadła bardzo pozytywnie. Myślę, że 2016 będzie kolejnym rokiem intensywnych negocjacji z Chinami – mówił Mirosław Maliszewski.
Dlaczego Chiny są dla nas atrakcyjne?
Mimo że sami produkują ogromne ilości jabłek 38-40 mln ton jabłek, widzimy rosnącą konsumpcję wewnętrzną i zapotrzebowanie. Sami chińczycy twierdzą, że dobrej jakości jabłek na potrzeby ich społeczeństwa może za chwile zabraknąć. Import jabłek z takich krajów jak Polska których, smak im odpowiada może być dla nich znaczący rynkowi.
Od 2014 roku prowadzimy rozmowy z chińczykami złożyliśmy wniosek jeszcze przed wystąpieniem rosyjskiego embarga. W 2016 roku jest możliwość podpisania protokołu z chińczykami, protokołu umożliwiającego eksport. Gdyby tak się stało to myślę, że diametralnie zmieni się sytuacja w polskim sadownictwie – informuje Mirosław Maliszewski.
Sprzedaż w Chinach odbywa się w zbliżony sposób jak u nas: zakupy na bazarach jak i w sklepach. Prowadzimy na tym rynku bardzo intensywną kampanie na „Europejskie jabłka dwukolorowe” kapania ta daje nam próbę otwarcia tego rynku a z drugiej strony samym tytułem kapani, która jest skierowana do konsumentów mówimy, że są jabłka dwukolorowe mówiąc – „Jedzcie też jabłka dwukolorowe bo my takie też wytwarzamy i odnosimy pod tym względem sukcesy”.
Jak informuje poseł Maliszewski – Mieśmy już okazje tam kilkukrotnie bywać na targach, rozmawiać zarówno z władzami Chińskim jak i z biznesem chińskim. Wszyscy są zainteresowani importem jabłek z polski, czekamy jak gdyby tylko na datę zero i podpisanie umowy, która pozwoli je eksportować.
Następnym rynkiem, który jest dla nas ciekawy i interesujący to rynek Indii. Rynek jeżeli chodzi o liczbę mieszkańców zbliżony do rynku Chińskiego a jeżeli chodzi o zasobność, chłonność tego rynku jest zdecydowanie z tyłu. Bardzo podobne tendencje z tym, że tutaj rozwinięta jest gorzej infrastruktura handlowa, inny trochę klimat bardziej tropikalny w wielu częściach Indii brak struktury handlowej. Tam nie ma supermarketów. Bombaj jedno z największych miast w Indiach liczące 20 może 30 mln mieszkańców nie ma ani jednego centrum handlowego na wzór takich, których w Warszawie jest kilka. Nie ma siły nabywczej. Rynek otwarty dla wielu krajów, dominacja jabłek amerykańskich, niestety również dla nas dominacja jabłek jednokolorowych - albo całych czerwonych albo całych zielonych. Stragany na ulicy, kiosk, koszyk a środek transportu to riksza.
Udało się zakończyć z powodzeniem negocjacje na rynku wietnamskim. Rynek otworzył się dla polskich jabłek. Wietnam to jest rynek, który jest dla nas otwarty. Dlaczego jest to dla nas rynek interesujący? Bo to rynek, który nie ma własnej produkcji kupuje od 90 do 100 tys. ton jabłek rocznie. Wietnamczycy spenetrowali polski rynek dostawców. Odpowiadają im zarówno odmiany, jakość i ceny. Kwestia tylko wdrożenia kanału dystrybucji, i znalezienia tam partnerów wiarygodnych i dobrze płacących.
Kraje Afryki Północnej mają trochę naleciałości europejskiej (Egipt, Algieria). Te kraje skupują już jabłka dwukolorowe chociaż tylko dlatego że do tej pory największymi sprzedawcami na ten rynek były Bośnia, Francja, Belgia i Holandia. Stany Zjednoczone dominują na rynku Ameryki Północnej eksport z Europy jest tam w ilościach śladowych.
Rynek którego nie docenialiśmy bo rozglądaliśmy się na wschód czy daleko na południe to rynek Unii Europejskiej. To największy importer, ale też największy eksporter jabłek na świecie. Czyli to pokazuje, że w tym obszarze w którym jesteśmy jest największy światowy obrót jabłkami.
Kraje bałkańskie to kraje podobne, jedne mają wymagania mniejsze inne większe. Te kraje w dużej części pozwoliły nam przetrwać w ubiegłym sezonie bo były dużym importerem jabłek z Polski. Część tych krajów ma dobre relacje z Rosją.
Wielu sadowników pyta, co będzie za kilka tygodni czy kilka miesięcy. Jak mówi Mirosław Maliszewski – Mamy w tym roku większe zapasy jabłek niż w roku ubiegłym.Niewiadome jest oczywiście dalsze zachowanie Rosji. Wiemy, że nałożyła embargo na kolejne kraje. Dla nas jest to może trochę lepiej może trochę gorzej. Wygląda na to, że Rosja bardziej uszczelnia granice w tym roku niż robiła to w roku ubiegłym. I tu duża rozbieżność jak się zachowała Rosja w stosunku do roku ubiegłego, bo są statystyki oficjalne rosyjskie, oficjalne unijne i jest szereg statystyk nieoficjalnych indywidualnych przygotowanych przez różnych ekspertów którzy mówią że Rosja zaimportowała od 580 do 700 tys. ton jabłek wobec blisko 1 mln w sezonie 2013/2104 czyli o 40% mniej, niektórzy mówią że ta różnica jest jeszcze większa. Rosja dwukrotnie zmniejszyła import z Białorusi dwukrotnie zwiększyła ilość z Serbii oraz innych krajów.
Jeżeli chodzi o nowe rynki sprzedaż wyniosła 20 tys. ton jeśli te rynki udało by nam się dalej otwierać to możemy dojść do poziomu dużo wyższego nawet do 200 tysięcy. Mówiąc o nowych rynkach mam na myśli nie tylko kraje Azjatyckie, ale także kraje europejskie.
Jeżeli chodzi o rynek wewnętrzny w odniesieniu do mechanizmu wycofywania to spotyka się z szeregiem słów krytycznych, ale mimo wszystko ten mechanizm pozwala ustalać cenę. Mechanizm wycofania jednak powoduje, że wzrasta zapotrzebowanie na jabłka. Jabłka trafiają do tej grupy ludzi, którzy wcześniej by ich nie kupili a do której zostały skierowane na drodze bezpłatnego rozdawnictwa.
Jak Unia Europejska chroniła się przed embargo?
Oczywiście mechanizm wycofywania jako pierwszy ale po drugie wzmocnienie swojej ekspansji na rynki do tej pory zdobyte przez UE: kraje Afryki Północnej, Ameryki Południowej a nawet Ameryki Północnej i Azji. O tym że jest cena na rynku i o tym że obroniliśmy się przed rosyjskim embargo zawdzięczamy kilku czynnikom:
- Mechanizmowi wycofywania który nie pozwolił zredukować cen
- Zwiększonemu spożyciu wewnętrznemu m.in. dzięki mechanizmowi wycofywania, ale także szeregu akcji promocyjnych
- Że kraje które jesienią i wczesną zimą sprzedawały do Rosji swoje jabłka bo nie były objęte embargiem wiosną zaczęły kupować olbrzymie ilości jabłek pochodzących z naszego kraju
- Poprawa koniunktury na rynku koncentratu jabłkowego zwłaszcza możliwość jego eksportu w dużych ilościach na rynki Ameryki Północnej i Stanów Zjednoczonych
To spowodowało, że przetrwaliśmy ten sezon i weszliśmy w ten nowy sezon bezpiecznie.
Wnioski na przyszłość:
W najbliższych latach będzie dominowała sprzedaż na rynki europejskie. W Polsce nie da się 500-600 tys. ton, które trafiały na rynki rosyjskie nagle umieścić w Wietnamie, Singapurze czy w jakimś innym kraju. Tam zwiększamy swoją sprzedaż, będziemy robić to sukcesywnie. Nieprędko zastąpimy Rosję innym dużym importerem. Zastąpimy w jakiejś perspektywie, ale to jest perspektywa kilku lat przy intensywnych działaniach promocyjnych i administracyjnych na nowych rynkach.
Zadania dla sadowników:
Konieczne podniesienie, jakości produkcji, przechowalnictwa i logistyki. Jakość na świecie na nowych rynkach jest wymagana rewelacyjna. To nie może być taka jakość do której jesteśmy przyzwyczajeni w eksporcie na rynek rosyjski. Świat wymaga zdecydowanie wyższej jakości. Nie tylko odmian jednokolorowych ale jakości w ramach odmian które są na tych rynkach akceptowalne: jędrność, brak obić, dobre warunki transportu, dobre warunki jabłek po wyjęciu z kontenerów na półce sklepowej i duża trwałość tych jabłek. To jest zadanie dla nas sadowników, dla nauki i dla służb doradczych.
Poprawienie przechowalnictwa i logistyki to musi być jak najbardziej sprawne połączenie tych 3 wszystkich elementów produkcji, przechowalnictwa/sortowania i logistyki. Musi być walka o ceny my nie możemy na tych rynkach wygrywać tak jak do tej pory tylko i wyłącznie ceną. Ubiegły sezon zakończyliśmy sprzedażą po najniższych na świecie cenach. Z jednej strony musimy się dostosowywać z drugiej strony musimy promować to, co mamy. Administracja państwowa musi się włączyć tak jak to było do tej pory a jeszcze bardziej się włączyć w otwieranie tych nowych rynków. Musi się włączyć również w to żeby wygrywać międzynarodową konkurencję. Administracja nie może zajmować się tylko izolowaniem Polski i walkom o to żeby do Polski nie można było coś tam ze świata importować.
Jesteśmy krajem eksportera żywności w naszym interesie jest żeby świat się otwierał a nie świat się zamykał. W naszym interesie jest żebyśmy umożliwiali sobie sprzedaż na innych rynkach niż powiedzieli zamykamy Polskę przed importem, bo wtedy oni zamkną siebie przed importem od nas. Mamy się otwierać, bo my jesteśmy w stanie tę konkurencję wygrać.
Najnowsze komentarze