Dla osób niemających dużo czasu na czytanie tego tekstu, w skrócie napisze już na wstępie, że w Poznaniu (01.10.2019) jabłka różnych odmian w cenie od 20 zł (małe), a średnio 30-35(40) zł za klatkę. Bardzo dużo śliwki, od grubej po słabą i cieknącą. Cenowo nikt się nie określał, ale pewnie za około 2-2,5 zł lub taniej jak ktoś będzie zainteresowany większą ilością. Oczywiście najwięcej = bardzo dużo śliwki Węgierki. Malin mało, gruszki też niewiele…
Nie brakuje Ligola, Lobo, Red Delicious-ów. Gale, Red Jonaprince oraz Golden na zielono i żółto od wyboru do koloru. Skrzynka, karton, na wytłoczkach - można wybierać. Klient decyduje. Klient wybiera. Klient płaci.
Wielkopolska Gildia Rolno-Ogrodnicza w Poznaniu (na Franowie) rządzi się swoimi prawami. Tutaj nie handluje się całą dobę, a wielkość samej alejki z jabłkiem można określić jako 1/3 dobrego dnia na Broniszach. Jak porównać ilość sadowników do „przerzutowców” lub handlarzy ? Pewnie można określić 50% na 50%, choć do końca trudno precyzyjnie klasyfikować, bo jak nazwać sadownika, który dokupuje poszczególne odmiany jabłek od innej osoby, aby jego oferta była pełna [odmian] i mógł nadal utrzymać swojego klienta. Jak dla mnie nadal sadownik, gdyż bazuje na swoim jabłku, a ofertę tylko uzupełnia.
Handel rozpoczyna się jeszcze przed północą i trwa do samego rana. Ogólnie mówiąc/pisząc, bo każdy sadownik sprzedający jabłka ma swoich klientów, którzy pojawią się o określonej porze dnia i nocy.
Franowo, godzina 3:10
Na alejce stoi kilkanaście samochodów. Pierwsze miejsce puste. Oni już sprzedali swoje jabłka i pojechali do domu. Kolejne samochody i widok śpiących osób czekających na swoją kolej, na swoich klientów…
Franowo, godzina 3:30
Zaczynają pojawiać się busy. Bus za busem. Zaczyna się ruch u Jarka (kolegi, u którego stoję na miejscu i przyglądam się jak tu handel działa).
W ciągu kolejnych dwóch godzin Jarek wcześniej przygotowane zamówienia sprzedaje swoim stałym klientom. Śmigają na paleciakach poustawiane klatki, Lobo, Prince, Gala, Red Delicious, trochę gruszki. Za chwilę wracają puste skrzynki z wymiany. Kolejny klient. Kilkanaście kartonów z Princem i Lobo. Kolejny bus. Jarek mówi Grodzisk przyjechał i znów paleciak, skrzynki i znów w biegu, bo alejka zajęta a kolejne busy nadjeżdżają. Takie dwie godziny na konkretnym speedzie. A obok na swoich stoiska w alejce jabłkowej nadal chrapanie i spokój.
Franowo, godzina 5:10
Słychać czajniki z zagotowaną wodą. Kawa. Wstają osoby z początku alejki jabłkowej i zaczynają spoglądać na nas. Sprzedali, teraz czas na nas. I tak to działa. Teraz zaczyna się powoli ruch u nich. Przyjeżdżają ich klienci, kupują jabłka, wymieniają się skrzynkami itd. A u nas spokój i cisza.
Franowo, godzina 5:30
Pakowanie samochodu. Podsumowanie dania. Kasa musi się zgadzać. Liczenie ile sprzedaliśmy jabłka, ile zamówiono na jutro. Ile zostaje jabłka. Nikt nie zabiera niesprzedanego jabłka do domu. Zostaje na miejscu. Wracają tylko puste opakowania.
Tutaj nikt nie chodzi i nie pyta po ile jabłko. Tutaj każdy ma swojego stałego klienta, a klient swojego stałego sadownika z jabłkiem. Tutaj każdy zna jabłko od swojego sadownika, a sadownik bus-a swojego klienta.
Tutaj każdy hermetycznie trzyma się relacji mój klient – mój sadownik!
Oczywiście można przyjechać i kupić skrzynkę jabłek od każdego z sadowników, którzy w danym dniu stoją z jabłkiem. Ale handel buduje się na stałych odbiorcach i klientach, bo sadownicy mają tutaj sprzedać niejednokrotnie kilkadziesiąt ton jabłek ze swoich sadów. Oczywiście może kupujący zmienić sadownika, u którego kupuje jabłko, co się zdarza, ale nie często. Tutaj każdy zna każdego. Tutaj każdy sadownik stoi w tym samym miejscu danej nocy.
Tutaj jest hermetycznie i według określonych zasad!
MZ
Najnowsze komentarze