Tylko kilkanaście procent właścicieli gospodarstw rolnych zawiera umowy ubezpieczeń upraw rolnych i zwierząt gospodarskich. Co może skłonić rolników do ubezpieczania się, jakie oczekiwania mają wobec ubezpieczycieli i w jakim kierunku powinny iść zmiany w ubezpieczeniach rolnych – nad tym wszystkim zastanawiali się eksperci, naukowcy, przedstawiciele rolników i ubezpieczyli w trakcie debaty w Najwyższej Izbie Kontroli. Wnioski z panelu dyskusyjnego pomogą w opracowaniu kierunków kontroli w tym zakresie.
Ubezpieczenia rolnicze dotychczas nie były tematem odrębnej kontroli NIK. Jedynie podczas kontroli wykonania budżetu państwa sprawdzane było wydatkowanie dotacji przeznaczonej dla zakładów ubezpieczeń na dopłaty do składek z tytułu zawartych umów ubezpieczenia upraw rolnych i zwierząt gospodarskich od ryzyka wystąpienia nieprzewidzianych zdarzeń losowych powodujących straty w produkcji roślinnej i zwierzęcej. Zorganizowana w Izbie debata jest elementem przygotowania do podjęcia kontroli w tym zakresie.
Ustawa o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich z 2005 r. była nowelizowana siedmiokrotnie. W efekcie poszerzono zakres dotowania poszczególnych rodzajów upraw oraz zmieniono zasady udzielania pomocy gospodarstwom rolnym w przypadku nieprzewidzianych zdarzeń klęskowych. I tak na przykład nowelizacją z 2007 r. wprowadzono możliwość rozdzielania ryzyk. Od 2008 r. rolnicy, którzy uzyskali dopłaty bezpośrednie do gruntów rolnych w roku poprzednim, objęci zostali obowiązkiem ubezpieczania 50 proc. powierzchni upraw od części ryzyk czyli gradu, suszy, powodzi, ujemnych skutków przezimowania oraz przymrozków wiosennych. Z kolei od 2015 roku zniesiono granicę areału 300 ha, do których można otrzymać dopłaty do składki. Istotnym jest również fakt, że na przestrzeni lat podniesiono dopłaty państwa do składek z 50 proc. do 65 proc.
W 1990 r. zniesiono obowiązkowe ubezpieczenia upraw, co spowodowało drastyczny spadek nabywanych polis - z poziomu ok. 3 mln polis do 75 tysięcy z w roku 1997 i 32-36 tysięcy w latach bezpośrednio poprzedzających wprowadzenie ustawy w 2005 r. Ustawa miała być impulsem do nabywania ubezpieczeń, tymczasem ich liczba od 2009 r. utrzymuje się na prawie niezmienionym poziomie i wynosi ok. 140-160 tys. polis.
W 2008 r. (moment wprowadzenia obowiązku ubezpieczenia dla rolników, którzy uzyskali dopłaty bezpośrednie do gruntów rolnych) zauważa się wyraźny ponad sześciokrotny wzrost powierzchni ubezpieczonych upraw w porównaniu do 2006 r. i ok. trzykrotny w stosunku do 2007 r. Obecnie powierzchnia ubezpieczonych upraw kształtuje się na poziomie ok. 3 mln ha UR. Warto jednak podkreślić, że od 2013 r. widać powolny spadek ubezpieczonej powierzchni, co nie jest dobrym prognostykiem na przyszłość i wskazuje, że pomimo obowiązku nadal duża część upraw pozostaje poza ochroną ubezpieczeniową. Zgodnie z założeniami nowelizacji ustawy o ubezpieczeniach z 2015 roku w latach 2015-2020 powinniśmy mieć ubezpieczone ok. 4-4,5 mln ha upraw, co pozwoliłoby na objecie ochrona ubezpieczeniową ok. 30-32 proc. wszystkich upraw lub 60 proc. upraw podlegających obowiązkowi ubezpieczeniowemu.
W okresie od 2011 r. do 2018 r. dopłaty z budżetu państwa do składek z tytułu zawartych umów ubezpieczenia upraw rolnych i zwierząt gospodarskich wzrosły niemal czterokrotnie z ok. 126 mln zł do ponad 450 mln zł. Niemal w tej samej proporcji wzrastała wysokość składek należnych zakładom ubezpieczeń, tj. z ok. 272 mln zł do ok. 725 mln zł. Należy jednak zauważyć, że nie wzrastała w zasadniczy sposób liczba zawieranych umów ubezpieczeń. W 2011 r. zawarto prawie 139 tys. umów, a w 2018 r. ponad 165 tys. Oznacza to, że jedynie ok. 12 proc. właścicieli gospodarstw zawarło umowy ubezpieczeń (pomijając dla uproszczenia liczbę zawartych umów w gospodarstwie). W 2019 r. na dopłaty do ubezpieczenia upraw i zwierząt gospodarskich ma zostać przeznaczone 630 mln złotych z budżetu państwa i podobnie jak przed rokiem, dopłata może sięgać do 65 proc. wartości umowy.
Dr inż. Joanna Pawłowska - Tyszko i dr inż. Michał Soliwoda z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej - Państwowy Instytut Badawczy podkreślają, że ubezpieczenia rolnicze są jednym z instrumentów transferu ryzyka w rolnictwie. Rodzaj i upowszechnienie tych produktów zależy od szeregu czynników: związane są bezpośrednio z gospodarstwem rolniczym, ryzykiem, na które są narażone, a także formą interwencji publicznej rządu.
Najprostszą formą ubezpieczeń, ale bardzo powszechną stosowaną są ubezpieczenia od pojedynczych ryzyk. Wiążą się z nimi dość wysokie koszty administracyjne, choć ubezpieczyciel może zapewnić również różne opcje, w tym franszyzę redukcyjną. Ryzyka systematyczne o wymiarze katastroficznym mogą być zarządzane przez ubezpieczenia katastroficzne/klęskowe. Można zauważyć, że ubezpieczenia od wielu ryzyk są narzędziami bardziej zaawansowanymi i obejmują też ryzyko systematyczne.
W debacie często pojawiało się pytanie dlaczego rolnicy nie ubezpieczają w masowy sposób upraw rolnych i zwierząt gospodarskich? Okazuje się, że dużym problemem dla nich są wysokie składki, stopień skomplikowania ubezpieczeń, podejście firm ubezpieczeniowych do wypłacania odszkodowań i co się z tym wiąże niepełna likwidacja szkody.
Gospodarstwa bardzo duże najczęściej wywiązują się z ustawowego obowiązku ubezpieczania. Najgorzej sytuacja wygląda w gospodarstwach bardzo małych i małych do 10 ha upraw rolnych, gdzie zaledwie niewielki odsetek gospodarstw pobierających dopłaty zawiera również umowy ubezpieczeniowe.
Eksperci w trakcie panelu wskazali, że problemem jest nadal wysoka szkodowość ubezpieczeń rolnych, która wynika z niskiego udziału rolników w systemie, ale również zmiennych warunków pogodowych, co przy obecnych rozwiązanych może zniechęcać rolników i zakłady ubezpieczeniowe do zawierania umów ubezpieczenia. Wszyscy uczestnicy debaty zgodzili się, że zmiany klimatyczne, które widoczne są od kilku lat w naszym kraju mają niebagatelny wpływ na ubezpieczenia rolne.
Rolnicy w trakcie debaty zwracali uwagę, że poprawie powinien ulec system likwidacji szkody, a oferta ubezpieczycieli powinna być bardziej ukierunkowana na potrzeby wynikające z cech gospodarstwa.
W debacie przedstawiciele ubezpieczycieli wskazywali, że większa dopłata państwa do składki mogłaby zachęcić rolników do ubezpieczenia, ale równocześnie podkreślali że byłby to wzrost jednorazowy i potem liczba ubezpieczonych ustabilizowałaby się na jednym poziomie. Eksperci wskazywali także, że obecność na rynku większej liczby firm ubezpieczeniowych oferujących polisy rolnicze spowodowałaby większą konkurencję, co mogłoby się przełożyć na to, że ubezpieczenia będą tańsze.
Debatę w NIK podsumowano wnioskiem, że konieczna jest prosta likwidacja szkody, tak jak proste jest zawieranie umowy. Także system dopłat państwa nie może być skomplikowany. Warto też rozważyć czy dobrym rozwiązaniem nie byłoby ubezpieczenie dochodów rolniczych, a nie tylko upraw czy zwierząt gospodarskich.
- źródło: nik.gov.pl / krir.pl
Najnowsze komentarze