Jak czytamy na warszawa.wyborcza.pl praca jest, ale nie ma komu robić - narzekają pracodawcy na pracowników sezonowych.
Posucha, tragedia, masakra – słyszę od kolejnych rozmówców z różnych branż, kiedy dzwonię i pytam, jak im idzie rekrutacja pracowników [red. Konrad Wojciechowski].
Pan Jerzy dobiega pięćdziesiątki. Ma w Nowym Dworze Mazowieckim czterohektarowe pole truskawek i do tego półtora hektara malin w tunelu. Poszukuje sezonowych pracowników, ale to zadanie ponad jego siły. Na stałe do pracy przy zbiorach potrzeba 25 osób. W ostatni weekend na polu pracowało tylko 9 ochotników, w tygodniu ta liczba wzrosła do 14, ale to ciągle prawie o połowę za mało.
Żeby zatrudnić pracownika z Ukrainy, musimy przedłożyć mu tak zwane zaproszenie do pracy. To zadanie należy do gminy, która jeszcze do niedawna wystawiała taki kwit w ciągu maksymalnie 7 dni, a teraz zajmuje to aż 3 tygodnie. A truskawki i maliny same w tym czasie się nie zbiorą
– mówi zrezygnowany plantator.
Praca sezonowa. Ile można zarobić w czasie wakacji 2020? https://t.co/yCFZ6WNase
— Gazeta Wyborcza.pl (@gazeta_wyborcza) June 26, 2020
O zatrudnianiu rodaków nawet nie chce słyszeć. Polak jednego dnia jest, drugiego go nie ma. Kilka dni temu zadzwoniło dwóch chłopaków, że właśnie jadą, ale jeszcze nie dojechali. A pieniądze leżą w tych truskawkach i malinach, tylko trzeba się schylić i je pozbierać. Ale nie ma komu, choć pan Jerzy płaci 2 zł za łubiankę truskawek i 12 zł za czterokilogramowy karton zerwanych malin. Jak się człowiek postara i trochę napracuje, może wyciągnąć niezłą dniówkę, w granicach 200-300 zł netto. Czyli miesięcznie da się zarobić lekką ręką ponad 3 tys. zł. Mimo to zainteresowanie jest niewielkie – podaje warszawa.wyborcza.pl
U pana Jerzego praca przy zbiorach jest do grudnia, bo sadzi „późne” truskawki. Nie ukrywa, że czeka na Ukraińców.
- źródło: warszawa.wyborcza.pl / Czytaj całość >>>
Koronawirus, susza, burze i odpływ pracowników zza Wschodniej granicy przyczyniły się do gorszej niż rok temu sytuacji na polskich plantacjach. Polacy jednak nie są chętni do pracy przy zbiorach.
Choć obecnie mamy bardziej do czynienia z rynkiem pracodawcy, polscy plantatorzy mają problemy z obsadzeniem pracowników, którzy będą zrywali owoce. Jednym z przyczyn takiego stanu rzeczy jest odpływ Ukraińców w związku z epidemią koronawirusa - podaje bankier.pl
Ponowne otwarcie granic, które miało miejsce 12 na 13 czerwca 2020 roku spowodowało tłumy na przejściach granicznych. Jak podaje „GW”, na przejściu granicznym w Medyce odprawianych jest 1-2 tys. osób dziennie. To najczęściej Ukraińcy wracający do pracy w Polsce. Polski Instytut Ekonomiczny podaje jednak, że w krajach Unii Europejskiej zabraknie około 40-50 proc. pracowników sezonowych.
Chętnych do pracy sezonowej wciąż brakuje, a właściciele upraw coraz mocniej zabiegają o pracowników. Muszą wypełnić m.in. lukę po cudzoziemcach przyjeżdżających na sezon w minionych latach, a konkurują nie tylko z właścicielami innych upraw, ale i sektorami niekojarzonymi z pracą w okresie letnim
– wyjaśnia w rozmowie z Bankier.pl Malwina Czereda, ekspertka The Adecco Group.
Sporą konkurencją dla prac na plantacjach stać się mogą ponowne otwarcie fabryki czy powrót do bezpośredniej obsługi klienta.
- źródło: bankier.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze