Jak informuje biznes.interia.pl rolnicy korzystający z przemysłowej taryfy prądu narzekają na wysokie rachunki za energię elektryczną. Zdarza się, że wzrost przekracza 100 proc. w skali dwóch miesięcy. Obawiają się kolejnych podwyżek. Podobne problemy mają właściciele szklarni i sadownicy. Ci ostatni ostrzegają, że wyłączą komory, w których przechowują zimą owoce.
Nie będziemy dopłacać do jabłek, których nikt nie kupi
- tłumaczy Interii sadowniczka spod Góry Kalwarii.
Podwyżek cen prądu boją się m.in. sadownicy. Jesienią i zimą energia elektryczna jest im potrzebna do kontrolowania temperatury i atmosfery w komorach, gdzie przechowują owoce. Twierdzą, że pierwsze podwyżki prądu, między 30 a 40 proc., dostali pod koniec 2021 roku. Teraz taryfy znów wzrosły.
Moi znajomi odebrali rachunek wyższy o 70 proc. Ja wciąż czekam. Przyznam, że jeszcze nigdy tak bardzo nie bałam się listonosza - narzeka w rozmowie z Interią właścicielka sadu spod Góry Kalwarii. Zwykle jej rachunek nie przekraczał 4 tysięcy złotych. - Teraz będzie dużo wyższy. Z odbiorcami jabłek mamy uzgodnioną cenę. Żeby wyjść na swoje wyłączymy jedną komorę. Jeśli to nie pomoże, to sprzedamy jabłka do przemysłu - informuje kobieta.
- źródło: biznes.interia.pl / Czytaj całość na biznes.interia.pl
Najnowsze komentarze