Takie informacje docierają do nas od kilkunastu sadowników, którzy zajmują się poza produkcją jabłek (i nie tylko), również tłoczeniem i sprzedażą soków z tych owoców. Głównymi odbiorcami były szkoły, lokale gastronomiczne, oraz większe obiekty w których prowadzono spotkania i konferencje. Obecnie nie ma tych zamówień. Czekamy.
Są już pierwsze dane @GUS obrazujące, jak przemysł spożywczy odpowiedział na zmiany w popycie, związane z #COVID19. Roczne zmiany w produkcji wyrobów spożywczych pokazują wyraźny wzrost produkcji produktów zbożowych, konserw i dań gotowych.#FMCG, #food #żywność, pic.twitter.com/cPr1mOIMhY
— Pawel Wyrzykowski (@PawelWyrzyk) April 24, 2020
W Tłoczni Maurer w Zarzeczu koło Łącka jeszcze kilka tygodni temu ustawiały się kolejki kontrahentów i indywidualnych klientów kupujących pyszne soki, nalewki i okowity, z których w Polsce i poza granicami kraju słynie ta rodzinna firma. Kiedy wybuchła pandemia koronawirusa działający, jak trybiki w zegarku biznes nie tylko Krzysztofa Maurera w najlepszym wypadku przystopował.
Nasza sprzedaż, w porównaniu z tym, co było przed pojawieniem się wirusa z Wuhan spadła o 75 proc. To takie wstępne szacunki
– uważa właściciel firmy. W wielu innych przypadkach po prostu zamarła. - Przeżywaliśmy różne wzloty i trudniejsze okresy - mówi Krzysztof Maurer, właściciel firmy. - Co będzie teraz? Dziś jest mi trudno powiedzieć.
źródło: sadeczanin.info / czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze