Jak informuje wroclaw.tvp.pl nie ma zbytu na jabłka, a groszowe ceny nie gwarantują zysku ani nawet zwrotu kosztów produkcji. W wielu sadach owoce zostały na drzewach. W tej sytuacji ratunkiem byłby ogłoszony niedawno „Program stabilizacji cen jabłek przemysłowych”, czyli interwencyjny skup jabłek. Niestety, akurat na Dolnym Śląsku nie ma skupu interwencyjnego.
Jabłka na drzewach, jabłka na ziemi. Nikt nie będzie ich już zbierał. Bo za jabłka przemysłowe można dostać nie więcej niż 10 – 12 groszy za kilogram. Tak tanio w skupie jeszcze nie było. W zeszłym roku cena wynosiła prawie 1 zł.
Sadownicy czekają na uruchomienie interwencyjnego skupu. ZSRP: do tej pory zgniło ok. 1 mln ton jabłek
— Janusz Piechociński (@Piechocinski) 22 października 2018
Na Dolnym Śląsku nikt jabłek nie skupuje, bo nikt ich nie przetwarza. Co gorsza, interwencja została ogłoszona zbyt późno, właściwie już po zbiorach owoców.
- źródło: wroclaw.tvp.pl / Czytaj całość >>>
Aktualna lista punktów odbioru jabłek dostępna tutaj >>>
Niestety obecnie bardzo trudno skontaktować się z samą firmą Eskimos czy z podmiotami skupującymi owoce. Po prawie miesiącu od ogłoszenia przedsięwzięcia wciąż więcej niewiadomych niż konkretów, a ceny jabłek cały czas spadają
— Janusz Piechociński (@Piechocinski) 22 października 2018
Najnowsze komentarze