Przedstawiciele rządu podczas dialogu z mołdawskimi organizacjami rolniczymi powiedzieli, że proces uzgadniania ustawy otwierającej swobodny dostęp do egipskiego rynku eksporterom mołdawskich jabłek jest „na mecie”. Rynek egipski został już wyznaczony jako substytut rosyjskiego rynku zbytu.
Tatiana Pavliuc, administratorka firmy rolniczej „Plaiul Bîrlădean” SRL (Birladeni, Ocnita) uważa jednak, że Mołdawii jest jeszcze bardzo daleko do rozwiązania „problemu z jabłkami”. A problem jest trudny.
I to nie dlatego, że produkty są złe i nie ma na nie popytu. Faktem jest, że ubiegłoroczne zbiory wynosiły według szacunków ekspertów i danych oficjalnych co najmniej 630-650 tys. ton. Sporo sprzedano, w tym na eksport - na duży i w pierwszym przybliżeniu jedyny rynek Federacji Rosyjskiej. Jednak w chłodniach pozostało sporo owoców. Teraz, gdy utracono dostęp do rosyjskiego rynku, kwestia sprzedaży reszty dla wielu producentów jabłek jest kwestią przetrwania. Rzeczywiście, już w kwietniu taryfa za prąd prawdopodobnie znacząco wzrośnie, a rolnicy staną przed dylematem: mieć nadzieję i spróbować ożywić biznes, czy wyłączyć lodówki i światła.
Pomysł zastąpienia jedynego rynku Federacji Rosyjskiej innym jednolitym rynkiem wygląda jak bardzo kuszące, zbawienne marzenie, które ma zmienić rzeczywistość. Rzeczywiście, Egipt to ponad 100 milionów potencjalnych konsumentów. Wygląda na to, że mogą obsłużyć 100 000 ton mołdawskich jabłek. Problem polega na tym, że nie ma de facto umowy o wolnym handlu między Mołdawią a Egiptem, a nawet jeśli zostanie ona podpisana dosłownie jutro, przygotowanie umów zajmie dużo czasu. Tymczasem jabłka nie mogą zbyt długo czekać w lodówkach.
Ponadto trzeba wziąć pod uwagę, że droga morska do Egiptu jest bliższa niż do krajów Bliskiego Wschodu czy Azji Południowo-Wschodniej ale nadal daleka.
Należy również wziąć pod uwagę, że przeciętny konsument egipski jest nadal biedniejszy od konsumenta rosyjskiego, mołdawscy eksporterzy jabłek raczej nie będą w stanie sprzedać swoich towarów do Egiptu po wysokiej cenie.
Wreszcie takie dostawy wymagają doświadczenia i lokalnego zrozumienia. Na przykład w niektórych biednych krajach Afryki Północnej i Azji jabłka egzotyczne są częściej sprzedawane w sprzedaży detalicznej nie na wagę, ale na sztuki, najbardziej preferowanym produktem jest dla nich małe jabłko (a także czerwone, słodkie i soczyste). Jednocześnie nabywcy hurtowi w niektórych krajach mierzą pakowane towary nie w kilogramach, ale w buszelach. I upierają się, że w pudełkach o określonej wadze powinna znajdować się również pewna liczba jabłek. Wielu mołdawskich producentów owoców, w tym Tatiana Pawluk, uważa, że nauczenie się tych wszystkich subtelności w półtora miesiąca jest zadaniem niemożliwym, jak „plan pięcioletni w rok”.
Dlatego współwłaściciel i administrator "Plaiul Bîrlădean" SRL uważa, że bardziej realistycznym sposobem rozwiązania problemu siły wyższej w kraju jest sprzedaż większości zapasów zeszłorocznych jabłek przeznaczonych do przetwórstwa przemysłowego. Ale to też jest problematyczne: w północnej strefie Republiki Mołdawii niektóre zakłady przestały przyjmować jabłka, inne je kontynuują, ale są winni rolnikom nawet za zaakceptowane w zeszłym roku surowce. W obecnej sytuacji niezwykle trudno będzie się obejść bez wsparcia państwa, w szczególności w postaci dopłat (co najmniej 1-1,5 lei/kg) do ceny jabłek, które są zmuszone sprzedawać do fabryk.
- źródło: polskiesadownictwo.pl za EastFruit.com
Najnowsze komentarze