Jak czytamy na dziennikpolski24.pl tuż za granicami Krakowa sadownictwo zaczęło się rozwijać w latach 70-tych ubiegłego wieku. W gminie Michałowice w trzech wioskach: Zagórzyce Dworskie, Zagórzyce Stare i Sieborowice zakładano sady, żeby zapewnić owoce na place targowe w mieście.
- Wtedy przed laty działały spółdzielnie ogrodnicze. Byli doradcy, którzy pomagali sadownikom w doborze nawozów, środków ochrony roślin, uczyli jak dbać o drzewa, jak je przycinać, zabezpieczać. Teraz sadownicy u nas takiej pomocy nie mają - mówi Tadeusz Janas, który swoje gospodarstwo oddał synowi, ale zawsze spieszy z pomocą.
Starsi sadownicy narzekają, że obecnie ceny jabłek są niższe niż 30 lat temu.
- Wtedy kilogram jabłek kosztował 3 zł, teraz 2 zł, a nawet 1 złotówkę. Natomiast mocno podrożały ceny środków ochrony roślin, a szkodników przybywa zarówno tych niszczących owoce, jak i chorób drzew. Dlatego sadownictwo staje się nieopłacalne. Taka sytuacja jest w wielu regionach kraju. W programach sadowniczych coraz częściej słyszymy, że sady są zamieniane na ugory - mówi anonimowo jeden z sadowników z Zagórzyc.
Ludzie z sadowniczych wiosek mówią o barku miejsc zbytu owoców. Do marketów trafiają owoce zagraniczne, a na placach targowych nie ma miejsca na ustawienie straganów.
- Problemy w sadach są co roku z różnych powodów: mało owoców, albo zbyt duży urodzaj. Od kilku lat borykamy się z brakiem eksportu na rynek rosyjski, gdzie szło dużo naszych owoców. To nie znaczy, że nie szukamy rozwiązań. Zaczęliśmy tłoczyć soki z owoców. Ja jeżdżę do tłoczni do Łososiny Dolnej, daleko, bo aż 90 km, ale są też tłocznie nieco bliżej - mówi Marek Dukat sadownik z Sieborowic i sołtys tej wioski.
Młodzi właściciele sadów zaznaczają też, że jest moda na narzekanie. Ludzie, którzy kiedyś prowadzili sady byli przyzwyczajeni, że ktoś w spółdzielni organizuje im zbyt i pomaga w doborze środków ochrony roślin.
- To było przed dziesiątkami lat. Czasy się zmieniły, jest szeroki dostęp do informacji o nawozach, środkach ochrony, a także do internetowych porad i szkoleń jak dbać o drzewa. Każdy ma dostęp do tych informacji, jest wolny rynek. A zbytu trzeba sobie szukać - mówią młodsi sadownicy.
Wskazują też, że w ostatnich latach w wielu sadowniczych zagłębiach powstawały grupy producenckie. A sadownicy, którzy je pozakładali zdobywali dotacje unijne na sprzęt, urządzenia, budowę chłodni.
- źródło: dziennikpolski24.pl / Czytaj całość na dziennikpolski24.pl
Najnowsze komentarze