Do tej pory wierzyłem że wstrzymanie dostaw przemysłu coś zmieni ale się myliłem bo nic nie da tymczasowe takie rozwiązanie.
Cały czas widzimy że ktos wozi spady i nic nie możemy zrobić. Myślę że potrzebna jest inna polityka dostaw jabłek która spowoduje redukcję sadów ze względów ekonomicznych. Wiem że nakłady na założenie sadu są ogromne bo sam od podstaw zakładałem swoje ponad 10 lat temu.
Uważam że powinniśmy sasypywać na maxa przetwórnie jabłkiem a sytuacja się zmieni w dwa albo 3 lata.
Tłumacze dlaczego.. zakłady przy tak wielkich darmowych owocach będą budowały kolejne linie ( inwestycje )
Sadownicy będą likwidować sady no bo jaki jest sens dopłacać do tego interesu.
Producenci soków itd będą szukać nowych odbiorców ze względu na ogrom darmowego surowca. ( bo jak przepuścić okazję na taki zarobek )
Sadownicy którzy będą likwidować sady nie będą dokonywać zakupów środków ochrony roślin.
Co możemy zyskać. Zmniejszenie produkcji sadowniczej naturalnie podniesie cene surowca tym bardziej że zakłady będą wykożystywały tylko część swoich możliwośći przetwórczych. Ilość kontraktów na dostawy na rynki zagraniczne zmuśi zakłady do podniesienia cen.
Poprawi się jakościowa kondycja polskich sadów. Poprawi się opłacalność.
Trzeba karczować,,, ja rok temu wyrwałem 0,5 ha w tym wyrywam kolejne 0,6. Zostanie mi 1,7 dobrego jabłka.
Powinny być dopłaty za wyrywanie, nawet jakies symboliczne np.800 zł na częściowe pokrycie kosztów.
Koniecznie powinny się zmienić zasady udzielania pomocy przy zakupie maszyn. Było ( nowa maszyna to posadź sad lub porzeczkę )
teraz potrzebujemy ( chcesz dopłatę do ciągnika to wyrywać jedno albo drugie)