Jabłko w handlu .

Witam .

Po raz pierwszy przeczytałem tak sensowny wywiad z sadownikiem . Gość ma wiedzę i umie ją przekazać a dziennikarz wie o co pytać i nie wycina istotnych inforamcji . Gratulacje .

http://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/1,141635,19126183,nie-dbamy-o-wizerunek-polskiego-jablka.html#MT

Zachęcony opinią Turysty artykuł przeczytałem w całości... Ale w odróżnieniu od Turysty, nie wszystko " kupiłem "...I  nim napiszę coś dalej, zaznaczę że przyjąłem kiedyś od kogoś zasadę, że aby coś ocenić, trzeba to coś poddać krytyce... I  jako krytykę a nie jakieś prostackie czepianie się proszę potraktować to, co teraz napiszę...  A więc jednak Szampion a nie Champion, jak napisane jest w tekście...  Nie bardzo też spodobało mi się określenie " skarlone systemy korzeniowe " w odniesieniu do podkładek karłowych... I  coś czego bardzo zabrakło mi w artykule który Turysta określił jako wyjątkowo rzetelny...  To " coś " to brak opinii Huberta na temat kto jest winien tego że jego porządnie przygotowane jabłka wygladają na sklepowej półce tak, jakby zostały podniesione z ziemi...I  sprawa druga... Kto a może co, powoduje że jabłka które docierają do Polski z Chile czy Brazylii, są tak niewiele droższe od naszych, że ich ceny nie są cenami zaporowymi...A biorąc pod uwagę choćby koszt transportu czy zarobek zrywającego je  Brazylijczyka z pewnością wyższy niż zarobek Ukraińca, powinny być moim zdaniem tylko dekoracją na sklepowej półce... A teraz chętnie przeczytam opinie innych kolegów na temat tego artykułu, który nie jest taki zły i o wiele bardziej rzetelny od tego, który przeczytałem kiedyś w pewnej wrocławskiej gazecie po wizycie pewnego dziennikarza w sadzie, w którym pracowałem...  Przypomnę tylko że tereny na zachód od Wrocławia są częścią Niziny Wrocławskiej...A wspomniany artykuł zaczynał się od słów :  " Na okolicznych wzgórzach / ! / rosną renklody, grapsztyny i inne "... Pozdrawiam !

Przygnębiający jest trochę ten " spokój cmentarza ", w którym po wypowiedzi Turysty i mojej, zapadło głuche milczenie... A przecież tak z Turystą jak i ze mną można się zgadzać albo i nie zgadzać... Ale pewnie wielu woli w komentarzach walić plusy i minusy a zachowując milczenie / podobnie jak na jakimś przyjęciu / uchodzić za chodzącą choć milczącą mądrość...Więc do roboty Panie i Panowie bo przecież wiadomo że nikomu włos z głowy nie spadnie, nawet gdyby palnął jakąś głupotę... Ja , po przeczytaniu artykułu i komentarza Turysty zaryzykowałem i ... żyję !......Pozdrawiam !

Jak widzisz Melontho dyskusja jest w "jabłku przemysłowym" , kilkadziesiąt stron , z tego postów z cenami tak ze 20% .Najwięcej narzekania na Żydomasonerię , TRSK i ogólny spisek , masa gdybyania parę sensownych rad... tego najmniej i w sumie dobrze bo malo kto się do nich stosuje..Nie wiem czy te posty piszą młodziaki nie mające pojęcia o zasadach działania rynku czy osoby ....

Przetwórcy na nas zarabiają i to pisze się z oburzeniem , zdziwieniem zaskoczeniem ... kurdę to jaby dzieci się wypowiadały .Przetwórcy starają się kupic jak najwięcej towaru po jak najniższej cenie i jesli ktoś się temu dziwi to ... niech rozpocznie edukację i to od szkoły podstawowej , może zrozumie oczywiste mechanizmy .Oburzenie na obniżanie przez nich cenę i wyzywanie ich od złodziei to klasyczna moralność Kalego , no ale nie dziwota skoro większość głosuje na PiS partię o wybitnie takiej moralności.

Jeśli ktoś chciałby mnie opluć w odpowiedzi niech najpierw szczerze publicznie odpowie na pytanie : 

jesteś na giełdzie , do wczoraj cena była 20 zł za skrzynkę twoich jabłek , ale dziś towaru duzo mniej kupca sporo , sąsiedzi sprzedają po 25zł a TY ??? Powiesz kupcowi , nie 25 ja ci sprzedam po 20zł ? Czy jednak dostosujesz swe ceny do aktualnej sytuacji .

Przetwórcy obniżają cenę skupu aby zwiększyć swe zyski , nie wiemy czy i ile im potrzeba surowca .Jeśli kto jest pewien że potrzebują go dużo to może spokojnie się wstrzymać ze sprzedażą swego przemysłu - towaru mało , popyt duży , zmowa cenowa padnie - to oczywiste. Jeśli kto uważa ,że większośc przetwórni ma dość towaru to niech sprzdaje jak najszybciej .Nie ma innych przeslanek , jak kto ma pewne informacje , to podejmie właściwą decyzję , pozostali mogą liczyć na łut szczęścia . I to by było na tyle.

Artykuł widziałem już jakiś czas temu. Nie chce mi się czytać drugia raz, ale też pamietam, że trochę nieścisłości i błedów się pojawiło. Jakoś się nie zachwyciłem, chociaż z tego co pamietam miał on ukazać pozytywny wymiar polskiego sadownictwa.

Jeśli chodzi o ceny owoców zza oceanu.. sądzę, że cena siły roboczej w Brazylii jest znacznie niższa niż w Polsce. Oczywiście dochodzi transport, chłodzenie, logistyka w kraju itd. Jednak, o czym nie wszyscy wiedzą - wiele pańśtwa (chociażby sąsiedzi zza Odry), dopłącają do eksportu swoich towarów. Dlaczego? Bo się to opłaca - pieniądz i tak zostaje w kraju i napędza krwioobieg (gospodarskę). Działania takie w wspólnotach handlowych (chociażby UE) są zabronione, ale Niemcy są mistrzami omijania przepisów. Wyobrażacie sobie, że niemiecką truskawkę przemysłową dostarczano do polskich zakąłdów w tym sezonie (informacja sprawdzona i pewna). NIemcom sięopłaca a nam nie? Z trzodą robią to samo. A teraz do meritum - więc dlaczego jabłka z Brazylii i Chile do nas dojeżdżają w cenie 3zl? Bo wiekszosć południowamerykańskich sadów należy do niemców, bądź potomków nazistowskich emigrantów. I sam osobiście znam producenta z rejonu jeziora bodeńskiego, który w Brazylii czy Chile ma chyba 500 ha sadów....

Ot co... oczywiście są to pewnie pojedyncze przypadki i nie są regułą. Każdy też może mieć swoje zdanie na ten temat, ale pozostawiam temat do intymnych przemyśleń...