Ile kwiatów zapylają pszczoły ?

Aby zachęcić sadowników do trzymania i hodowli pszczół w sadzie warto zastanowić się ile kwiatów mogą zapylić pszczoły z własnej pasieki. Skupię się na mojej, niedużej pasiece. Mam 10 rodzin pszczelich. Na czas kwitnienia czereśni (a więc za 2-3 tygodnie) pszczół w każdej rodzinie powinno być ok. 40 tysięcy.

To nie jest dużo gdyż mocne rodziny mają conajmniej dwa razy tyle pszczół. Jednak pełną siłe rodziny pszczele osiągają nieco później niż wypada kwitnienie czereśni. Należy też wziąć pod uwagę to, że wiosną rozwój rodzin to "eksplozja" rozwoju. Wystraczy powiedzieć, że matka  pszczela skłąda ponad 2 000 jajeczek na dobę a więc jak już zaczną się wykluwać takie ilości pszczół to w ciągu 10 dni ich ilość w rodzinie może się podwoić i osiągnąć poziom 80 tysięcy sztuk.

cdn...

cd.

Wracając do obliczeń. Załóżmy, że spośród tych 40 tysięcy pszczół 1/4 to pszczoły "lotne" a więc te, które wylatują z ula po nektar i pyłek czyli te, które zapylają. Przy 10 rodzinach daje to niesamowitą ilość 100 000 pszczół. Zakładając, że w ciągu doby jedna pszczółka odwiedzi tylko 100 kwiatków to liczba odwiedzonych kwiatków wyniesie 10 000 000 sztuk ! Pomnóżmy to przez kilka dni lotów i kwitnienia... Oczywiście, nie wszystkie pszczoły będą latały na nasze kwiatki oraz niektóre kwiatki zostaną odwiedzone wiele razy. Nie zmienia to jednak faktu, że liczba zapylonych przez pszczoły kwiatów jest ogromna.

A teraz popatrzmy na nasze sady... Ile jest w nich pszczół? Tak naprawdę, gdy nie ma w pobliżu pasiek (a w rejonie Grójec-Warka-Nowe Miasto-Biała Rawska tj. rejonie sadowniczym pasiek jest bardzo mało) to pszczołę ciężko jest spotkać w sadzie. Zastanówmy się, te miliony odwiedzonych przez pszczoły kwiatów... Czy to nie wspaniała zachęta? O radości jaka udziela się sadownikowi widząc i słysząc bzyczące w kwitnącym sadzie pszczoły nie ma co mówić. Dodatkowo świadomość, że produkuję zdrowe owoce... Nie do kupienia.

Zachęcam do zakładania pasiek w sadach.

Co z miodem? Czym może różnić się ten z pod Belska, czy Błędowa od tego z okolic Puszczy Białowieskiej? Przecież opryskiwacze chodzą non stop, bez względu na kwitnienie, nawet trudno znaleźć niepryskany mniszek, czy to ma wpływ na jakość miodu?

Odpowiadając na to pytanie zaznaczę, że nie jestem ekspertem a moją odpowiedź należy traktować tylko jako odpowiedź nie-eksperta.

Kiedyś w literaturze pszczelarskiej (nie potrafię dzisiaj przytoczyć źródła) spotkałem się ze stwierdzeniem, że pszczoły robią tylko zdrowy miód. Jako przykład podano m.in., że miód z nektaru drzew, które rosną przy ruchliwych szosach nie ma żadnych pozostałości metali ciężkich. Na podstawie tego mogę wnioskować, że skoro z drzew rosnących przy ruchliwych szosach (gdzie spaliny i ołów zabijają wszystko) pszczoły robią zdrowy miód to tak samo skuteczne powinny być jeśli chodzi o drzewa z okolic Grójca. Idąc tym tropem dedukuję, że jeśli delikatna pszczoła pobierając nektar z pryskanych drzew nie umiera to nektar a także miód nie jest szkodliwy. W przeciwnym razie to pszczoła jako pierwsza przekona się o szkodliwości. Kolejnym argumentem jest to, że pszczoły oblatują tylko rośliny kwitnące. Jak wiadomo sady kwitną tylko przez krótki okres w roku i tylko wtedy pszczoły zbierają nektar z drzew owocowych. Dodatkowo w tym okresie (i nie tylko) do ochrony używa się preparatów nie szkodliwych dla pszczół.

Podsumowując myśłę że miód z okolic Grójca nie jest bardziej szkodliwy od tego z Puszczy Białowieskiej. Jeśli ktoś ma jakieś informacje, że jest inaczej to chętnie zapoznam się z nimi.

VincentVega, 2016-04-06 23:11, napisał:

cd.

Wracając do obliczeń. Załóżmy, że spośród tych 40 tysięcy pszczół 1/4 to pszczoły "lotne" a więc te, które wylatują z ula po nektar i pyłek czyli te, które zapylają. Przy 10 rodzinach daje to niesamowitą ilość 100 000 pszczół. Zakładając, że w ciągu doby jedna pszczółka odwiedzi tylko 100 kwiatków to liczba odwiedzonych kwiatków wyniesie 10 000 000 sztuk ! Pomnóżmy to przez kilka dni lotów i kwitnienia... Oczywiście, nie wszystkie pszczoły będą latały na nasze kwiatki oraz niektóre kwiatki zostaną odwiedzone wiele razy. Nie zmienia to jednak faktu, że liczba zapylonych przez pszczoły kwiatów jest ogromna.

A teraz popatrzmy na nasze sady... Ile jest w nich pszczół? Tak naprawdę, gdy nie ma w pobliżu pasiek (a w rejonie Grójec-Warka-Nowe Miasto-Biała Rawska tj. rejonie sadowniczym pasiek jest bardzo mało) to pszczołę ciężko jest spotkać w sadzie. Zastanówmy się, te miliony odwiedzonych przez pszczoły kwiatów... Czy to nie wspaniała zachęta? O radości jaka udziela się sadownikowi widząc i słysząc bzyczące w kwitnącym sadzie pszczoły nie ma co mówić. Dodatkowo świadomość, że produkuję zdrowe owoce... Nie do kupienia.

Zachęcam do zakładania pasiek w sadach.

Wszystko pięknie , tylko jak zacznie się pryskanie sadów to rodzina zaraz o połowę osłabnie. Wiem z doświadczenia, bo też mam pszczoły i właśnie w okolicach Białej Rawskiej, wszyscy pryskają jak komu pasuje i nic nie zrobisz. Jak zwrócisz uwagę to Ci każe przenieść pasiekę bo on sad miał wcześniej. Każdy ma w nosie zapylanie przez pszczoły i raczej nikomu tu nie namówisz na założenie pasieki. Każdy ogrodnik patrzy na temperaturę podaczas zabiegu,  a nie na oblot pszczół.

Masz rację Marcin, dlatego tak bardzo zachęcam do zakładania pasiek i hodowli pszczół. Jak pszczelarzy będzie więcej to i presja bedzie większa. Większa też będzie świadomość roli jaką pszczoły odgrywają.

Mam sąsiada który pryska kiedy chce,z wiatrem nawet po moich ulach i co mu zrobisz????

To zależy czy jest duży i silny czy też mały i słabiak :)

Wiater czy sąsiad?

Wielkością porównałbym go do gówna, a wiadomo takiego nie ruszać, bo jeszcze barzdiej śmierdzi. A tak serio to pół normalnego chłopa. A złośliwy jak wściekł rój pszczół.

Piorin się kłania, no chyba że nie chcesz z sąsiadem zaczynac.

silol, 2016-04-07 21:32, napisał:

Piorin się kłania, no chyba że nie chcesz z sąsiadem zaczynac.

Może nie od razu PIORIN ale rozmowa edukacyjna w trakcie której przedstawiasz sąsiadowi jakie korzyści ma dzięki twoim pszczołom. Następnie wytłumaczyć, że tak jak on postępuje nie można postępować. Uświadomić człowieka, że opryskiwacz musi być sprawny, mieć aktualne "dopuszczenie" do używania a sam sąsiad papiery zezwalające na dokonywanie oprysków... Powiedzieć mu, że jak się tych wszystkich warunków nie spełnia to można zostać mocno ukaranym, że istnieją instytucje które tego pilnują itd. Jeśli nie zrozumie aluzji i próśb trzeba postąpić inaczej. Tak naprawdę nie chodzi tylko o same pszczoły ale np. dzieci, które w tym czasie mogą bawić się na podwórku czy choćby dorośłi, którzy pracują w polu obok.... Nie można pozwalać na szkodzenie innym kosztem paru złotych zarobionych czy zaoszczędzonych przez innych.

a co jesli jest sie nekanym przez pszczelarskiego ekstremiste??? sam mam pasieke 12 uli w sadzie i sam sobie pszczolek nie podtrulem nigdy,a sasiad-pszczelarz zwiazkowy, regularnie nasyla na mnie kontrole PIORIN?jemu pszczoly padaja a mi nie-moze ktos mi to wyjasni? bo juz mam tego powoli dosyc.....

Pinoczet, nieciekawa sytuacja. Może pobawić się z nim jego bronią? On nasyła kontrole to może i jemu uświadomić, że też można coś nasłać skoro po dobroci się nie da? Powód zawsze się jakiś znajdzie. Najważniejsze to zdrowy rozsądek.

A co ma do tego opryskiwacz z ważnym badaniem, raczej nic,bo nawet nowym opryskiwaczem jak nie będze rozumiał, to nie będzie i już.

Opryskiwaczem bez ważnego badania nie można dokonywać oprysków. Kto ich dokonuje ten łamie prawo. Łamanie prawa niesie różne konsekwencje.

Ja w tym roku będę pierwszy raz miał wstawione pszczoły do sadu i teraz moje pytanie czy wystarczy pryskać po oblocie i spać spokojnie czy też są środki które moga zaszkodzić pszczołom po zabiegu następnęgo dnia? bo przejrzałem kilka etykiet i wszędzie piszą okres prewencji  "nie dotyczy" ale wolę się upewnić. Wystarczy kierować się etykietą? Nie chcę narobić bigosu znajomemu pszczelarzowi

Ja pryskam zawsze po oblocie i kieruję się etykietą. Nigdy nie miałem problemu z pszczołami z powodu oprysku. Dodam też, że wcześniej (przez pierwsze dwa sezony) ule stały w rzędach drzew i opryskując ule zostawały dokładnie spryskane cieczą roboczą. Pszczoły nie zatruły się.

Święta wojna sadowników z pszczelarzami trwa. Zdecydowanie gorzej wychodzą na tym pszczelarze. Czasy się jednak zmieniają i karta może zacząć się odracać. Japońce już tego doświadczają, łażąc po drzewach z pędzelkami, Amerykanie dużo, dużo płacą za zapylanie. Chyba czas aby szukać mediatora dla tego tematu. Nie może to być prokurator...

Pszczoły miodne mają swoich obrońców w postaci pszczelarzy, jednak inne dzikie gatunki pszczołowatych już nie za bardzo.  Kiedyś podczas kwitnienia w niedzielę spędziłem trochę czasu na plantacji i przyglądałem się jak owady zapylają kwiaty. Były tam pszczoły miodne i działały, ale moją uwagę zwróciła matka trzmiela kamiennika i jej tempo w zapylaniu, średnio było to 4-5 sek. na 1 kwiat, pszczoła miodna potrzebowała tego czasu ponad 12 sek. Dało mi to trochę do myślenia i zainteresowałem się trochę tymi wspaniałymi owadami. Z tytułu sympatii do trzmieli mam małe problemy, nawet podczas koszenia trawy i jak zobaczę latającego trzmiela siedzącego na kwiatach do których zbliża się kosiarka często zatrzymuję się, z pryskaniem w dzień też mam problemy.

Dla niedowiarków zdjęcie z wykładu o zapylaniu, konkretnie o skuteczności i tempie zapylania.

Tak Jacenty, zgadza się. Jedna pszczoła miodna nie ma najmniejszych szans w skuteczności i ilości zapylonych kwiatów. Jednak jeśłi porównamy skuteczność trzmiela i pszczoły miodnej gdzie trzmiel jest 4 razy bardziej skuteczny oraz zważymy to ilością pszczół i trzmieli w sadzie to wynik nie pozostawia najmniejszych złudzeń. W moim przypadku nie mam pojęcia ile trzmieli w sadzie bym znalazł ale ze 100-150 sztuk. Pszczół mam na tą chwilę tak ze 200-300 tysięcy. Gdyby zapylanie przez trzmiele było tysiąc razy lepsze niż przez pszczoły to i tak w moim przypoadku pszczólki zapylą dwa razy więcej kwaiatów. A wiadomo, że trzmiele są tylko cztery razy lepsze a nie tysiąc.

Odnosząc się do ochrony zapylaczy... Zawsze zwracałem szczególną uwagę na owady podczas zabiegów opryskiwaczem czy kosiarką. Dlatego też gdy kwitną chwasty staram się unikać oprysków herbicydami a drzewa pryskam tylko po zakończeniu lotów. Warto dbać o pszczoły i inne owady zapylające. Od nich w dużej mierze zależy plon i dochód sadownika. Czasem nawet w większynm stopniu niż od opryskó i nawozów.

Tak wiem, że liczebnością pszczoła miodna przebija, ale trzeba sobie zadać pytanie ile z tych pszczół ustawionych w sadzie oblatuje właśnie ten sad, a ile leci nie wiadomo gdzie?  W 2012 roku miałem taką sytuację, że w odległości 50 metrów od ustawionych 20 uli, w sadzie nie było widać pszczół, bo gdzieś się rozproszyły po białej kwitnącej okolicy. Daltego jestem za różnymi rodzajami zapylaczy, połączenie pszczoły miodnej, murarki, trzmiela.

Przy takich działkach jakie ja posiadam wolę zainwestować w gatunki które oblatują kwiaty blisko od gniazd, bo w odległości 50 metrów mam jednego sąsiada który nie szanuje zapylaczy, ale już w odległości 500 metrów będzie ich 10 czy 20,a teraz opryski w dzień są trendy.  W zeszłym roku w odległości 20-30 metrów od sadu jabłoniowego tripol w trzmielami poniósł straty ok. 30-40%, ten w odległości 100 metrów bez strat.

Vincent czyli jeżeli nie kwitną chwasty herbicydujesz w dzień bez szkody dla pszczół?

Jeśli chwasty nie kwitną to herbicyduję w dzień (glifosat+chwastox). Nigdy nie spadła i nie zatruła się na skalę, jaką bym zauważył żadna z rodzin pszczelich. Zdarza mi się też herbicydować w trakcie mżawki i małego deszczu.

Jacenty, Twoje podejście do tego tematu jest bardzo rozsądne i mądre. Bardzo dobry sposób w warunkach jakie masz. U mnie na razie sąsiednie sady nie zatruły mi pszczół i mam nadzieję, że tak już pozostanie.

VincentVega, 2016-04-09 08:50, napisał:

Opryskiwaczem bez ważnego badania nie można dokonywać oprysków. Kto ich dokonuje ten łamie prawo. Łamanie prawa niesie różne konsekwencje.

Chodzi mi oto,,że jak ktoś jest debil to debil będzie, to może pryskać najlepszym sprzętem, z przeglądem czy nie, z łamaniem prawa czy nie.Po prostu jest debil i koniec, kropka.

Silol, tak właśnie jest.