Dziś w moim mieście ruszyła bezpłatna dystrybucja jabłek. Ogłoszono wcześniej , że każdy może otrzymać dowolną ilość jabłek w pn. od godz 13 na parkingu pod kościołem. W kolejne dni akcja będzie kontynuowana w kolejnych miejscach. Dziś obserwowałem jak rozdano zestaw ok . 15 ton od sadownika z rejonu Sandomierza odległego o ok.50 km. Brał każdy kto chcial po kilka klatek, a byli i tacy co brali po kilkanaście klatek na dostawczaki.
Od lat zaopatruję sklepy w moim mieście w jabłka, ale myślę że to już koniec mojego handlu i resztę oddam na przemysł. Dzwoniłem w tej sprawie do ARR oraz Banku Zywności przez który przechodzi ta bezpłatna dystrybucja. Niestety nie dostałem satysfakcjonującej odpowiedzi, czy takie działanie jest zgodne z przepisami. Na pewno godzi to w interesy tych sadowników, którzy tracą lokalny rynek ,z którego od lat się utrzymują. Czy na taki cel są przeznaczone środki unijne? Kto kontroluje banki żywności w jaki sposób dystrybuują jabłka? Podobno do rozdania jest 150 tys. ton w całym kraju! Czemu nie zawożą ich w rejony gdzie jest mniej owoców ? W końcu Unia zapyta jak Agencja Rynku Rolnego wydała fudusze na pomoc sadownikom dotkniętym embargiem. Wyjdzie tak jak z rentami strukturalnymi. Ja porobiłem zdjęcia i będę trzymał.