Po dwóch mocnych miesiącach (styczniu i lutym) marzec w handlu jabłkami w Polsce był z przerwami.
Mateusz Wajnert, szef sprzedaży polskiego eksportera jabłek Galster, stwierdza, że popyt wygląda podobnie jak w poprzednich latach:
„Po zarówno bardzo dobrym styczniu, jak i lutym, marzec wydaje się trochę gorszy. Mamy tygodnie, które wymagają nadgodzin dla naszych pracowników, i mamy tygodnie w których jest znacznie mniej pracy. Powodów jest kilka, ale przede wszystkim jest to związane z dostępnością jabłek, z którą będziemy musieli sobie radzić do końca sezonu. Moim zdaniem popyt wygląda podobnie jak w poprzednich sezonach. Mamy nieco większą rotację niż w zeszłym roku o tej porze sezonu.”
Wraz ze zbliżającym się końcem sezonu Galster skupi się na utrzymaniu wolumenu i jakości na poziomie wymaganym przez klientów, wyjaśnia Wajnert. „Dla firmy Galster naszym celem na kilka ostatnich miesięcy sezonu jest utrzymanie ilości i jakości dla naszych starych klientów na równym poziomie. Oczywiście prowadzimy również rozmowy z nowymi klientami, ponieważ staramy się znaleźć odpowiednie porozumienie, aby rozpocząć wspólną współpracę. Sezon powinien nadal trwać co najmniej na początku czerwca."
Patrząc wstecz na cały sezon, Wajnert nie jest ani zadowolony, ani niezadowolony z wyników. Ma nadzieję, że w następnym sezonie firmie uda się wejść na nowe rynki: „Wiele osób pytało mnie, jak minął sezon. Każdemu z nich odpowiedziałem, że w tym sezonie nie ma się czym chwalić, ale też nie ma na co narzekać. To kolejny sezon, w którym ponad 90 procent transakcji odbywa się z klientami, z którymi pracowaliśmy w poprzednich sezonach, i dzięki temu odnieśliśmy sukces. Staramy się jednak rozwijać w kolejnych sezonach, dlatego zawsze musimy być czujni na nowe rynki. Ponadto, aby zawrzeć więcej umów handlowych, musimy mieć więcej jabłek od sadowników, więc będziemy musieli również to zorganizować”.
- źródło: freshplaza.com
Najnowsze komentarze