Ogromne straty sadowników z woj. świętokrzyskiego i mazowieckiego. Nie chodzi o suszę czy niespodziewane przymrozki, ale o "przedsiębiorcę". Krzysztof B. otwierał skupy i przyjmował plony. Płatność miała nastąpić w ciągu 21 dni, ale mężczyzna rozpłynął się w powietrzu. Zostawił po sobie długi i ludzkie dramaty – podaje polsatnews.pl
Pan Arkadiusz z niewielkiej wsi w okolicach Opatowa w województwie świętokrzyskim chciał podratować domowy budżet. Dlatego wynajął niewielki magazyn obok swojego domu. Miał tam powstać skup owoców.
Krzysztof B. wynajął od pana Arkadiusza magazyn i otworzył tam skup owoców. Działał tak przez miesiąc, gromadząc plony sadowników (m.in. śliwki, orzechy laskowe, borówka). Płatność miała nastąpić w ciągu 21 dni, ale nie nastąpiła. Za wynajem magazynu Krzysztof B. też nie zapłacił i zniknął.
Zdesperowani sadownicy zostali bez plonów i pieniędzy. Poszkodowanych w tym jednym skupie jest 150 osób. Na spotkanie w województwie świętokrzyskim przyjechali też inni poszkodowani sadownicy, tym razem z Siedlec (woj. mazowieckie).
U nas skupował borówkę amerykańską. My i kolega to w sumie 500 tysięcy złotych strat mam – opowiadają producenci owoców z Siedlec.
Więcej w programie "Interwencji" >>>
- źródło: polsatnews.pl / Czytaj całość >>>
Komenda Powiatowa Policji w Opatowie prowadzi postępowanie sprawdzające, czy doszło do wielkiego oszustwa w jednym ze skupów owoców w gminie Lipnik. Poszkodowani liczeni są w dziesiątkach.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że poszkodowanych, którzy dostarczali owoce do skupu w Gołębiowie, może być nawet 150 rolników, a kwota, jaką jest im ta firma winna może przekroczyć 800 tysięcy złotych. W sumie firma miała przejąć około 340 tysięcy kilogramów owoców – czytamy na echodnia.eu
- źródło: echodnia.eu / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze