Jak informuje lodz.wyborcza.pl na rosnące koszty produkcji żywności skarżą się wszyscy. Okazuje się jednak, że nie wszyscy mogą podnosić ceny.
W szczególnie trudnej sytuacji są sadownicy.
jak np. Hubert Gorący, który handluje jabłkami na Targowisko Górniak.
Jak informuje Pan Hubert, ceny musi utrzymywać na poziomie z zeszłego roku. Powód? Jabłek jest na rynku za dużo i gdyby chciał sprzedawać drożej, to nie sprzedałby nic. A koszty rosną. - My w tej chwili nie możemy już związać końca z końcem. Ceny w skupie są tak niskie, że nie pokrywają naszych kosztów. Zdrożało nam paliwo, zdrożały nawozy i środki ochrony roślin, niektóre nawet pięciokrotnie. O 100 proc. droższy jest bambus, który służy jako podparcie dla młodych drzew - wylicza Gorący i się irytuje: - W sezonie z roku 2019 na 2020, nawet w początku pandemii w hurcie dostawaliśmy po 2 zł za kilogram. Co się od tamtej pory zmieniło?
#Sadownicy przyznają, że kolejne podwyżki to dla nich być lub nie być!
— sadownictwo (@sadowniczy) June 7, 2022
"Paliwo to jeden z kosztów, jakie ponosimy przy produkcji #jabłek (...). To znacząco obciąża nasze budżety, a ceny oferowane przez pośredników często nie zwracają (...)" https://t.co/23i8CTLYlD
Jabłek jest dziś za dużo, ponieważ zatkały się ich kanały eksportowe. Wojna w Ukrainie spowodowała, że nie sprzedajemy już ich na Białoruś [do Rosji jabłek nie eksportujemy od 2014 roku - przyp. red.]. Miał je kupować Egipt, ale okazało się, że nie ma na to pieniędzy, ponieważ jabłka nie są tam podstawowym produktem - mówi dr Krzysztof Zmarlicki z Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach. - Z jabłkami sytuacja jest o tyle specyficzna, że z jednej strony mamy fantastyczne owoce w chłodniach, a z drugiej strony to, co leży w sklepach, jest kiepskiej jakości i konsumenci po prostu jabłek nie kupują. Do wyboru mają relatywnie tanie banany i cytrusy, a nawet borówki, które dziś są najtańsze od wielu lat.
- źródło: lodz.wyborcza.pl / Czytaj całość na lodz.wyborcza.pl
Najnowsze komentarze