Jabłka są, zysku brak. Dla wielu sadowników ten sezon zakończy się stratami finansowymi. Ich powodem nie jest nieurodzaj, a rosnące koszty produkcji i malejące ceny jabłek w skupach.
Sadownicy twierdzą, że produkcja owoców od dłuższego czasu jest nieopłacalna ze względu na rosnące ceny ich wytwarzania. Więcej muszą zapłacić też pracownikom, którzy zrywają owoce z drzew.
W tym roku słyszałam już o takich sadownikach, którzy zaczynają trząść drzewa i jabłka same spadają, bo nie opłaca się im już zbierać
– mówi Sławomira Król, prezes oddziału Związku Sadowników RP w Pobórce Wielkiej.
#Ceny #jabłek są bardzo niskie...Nie pokrywają kosztów wyprodukowania jabłek https://t.co/kOLUPtt7vo
— sadownictwo (@sadowniczy) October 18, 2021
Jabłka są głównym polskim owocem eksportowym – stanowią ponad 75 procent wszystkich zbiorów sadowników wysyłanych za granicę. Tylko we Włoszech i Francji produkuje się więcej tych owoców. Sytuacja jednak się skomplikowała.
Jeżeli chodzi o rynek jabłek deserowych, sadownicy do tej pory odczuwają skutki rosyjskiego embarga. Nie jesteśmy w stanie skutecznie ulokować polskich jabłek na zagranicznych rynkach i uzyskać za nie dobre ceny
– tłumaczy Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Przypomnijmy: Rynek rosyjski jest przekleństwem polskich sadowników [czytaj wpis] >>>
Tym samym sadownicy są zmuszeni, by sprzedawać jabłka na polskim rynku, gdzie ceny często nie pokrywają kosztów produkcji. Sieci handlowe proponują natomiast cenę poniżej złotówki za kilogram, a produkcja takiej ilości owoców niekiedy sięga 2 złotych. Klienci za wyselekcjonowane jabłka płacą czasem nawet 4 złote.
Niektórzy twierdzą, że dobrym rozwiązaniem jest utworzenie grup producenckich. Sytuację sadowników może poprawić też ogłoszony przez rząd Polski Ład dla polskiej wsi. Według jego założeń, gospodarze będą mogli sprzedawać swoje produkty bezpośrednio do klienta.
- źródło: poznan.tvp.pl
Najnowsze komentarze