Nie jabłka, czy wieprzowina, a odbiorcy pasz zyskują na celnych potyczkach między USA i Chinami. Sadownicy nie tracą jednak nadziei – czytamy na pb.pl
Jak informuje Mariusz Dziwulski, ekspert banku PKO BP rośnie eksport jabłek z UE do Chin, a w kolejnych miesiącach może przyspieszyć.
Wciąż nie wiemy, jakie będzie realne zapotrzebowanie Chin na jabłka z UE. Na pewno Amerykanie byli jednym z ważniejszych dostawców na tamten rynek, a jabłek na unijnym rynku jest w tym roku dużo, więc jest co sprzedawać. Możliwy jest również wzrost eksportu z Polski. Hamulcem jest tu mała liczba certyfikacji — przyznaje Mariusz Dziwulski.
Krajowy #eksport #jabłek ogranicza relatywnie mała liczba certyfikacji, która pozwalałaby na sprzedaż do „Państwa Środka”...https://t.co/vfTRb4siTs https://t.co/vfTRb4siTs
— sadownictwo (@sadowniczy) 30 listopada 2018
Jak podaje pb.pl Mirosław Maliszewski, szef Związku Sadowników RP uważa, że nie ma większych nadziei na taki bezpośredni eksport.
Ta sprzedaż właśnie przez obowiązek certyfikacji nie działa. Z UE oprócz nas mogą jeszcze sprzedawać tam Francuzi. Mamy więc raczej nadzieję, że mniejsza podaż jabłek w Chinach pozwoli nam mocniej wejść ze sprzedażą na te rynki, na których silni byli Chińczycy jak Wietnam czy Indie — twierdzi Mirosław Maliszewski.
- źródło: pb.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze