Wojna w Ukrainie odbije się na polskiej produkcji rolnej. Trudności spotkają szczególnie sadowników. Zabraknie rąk do pracy – ostrzega Marcin Lis, prowadzący gospodarstwo w Chynowie koło Grójca.
Mamy uchodźców wojennych, ale w postaci tylko kobiet. Te kobiety zazwyczaj też są z dziećmi, niekoniecznie mają czas pracować, więc potrzebni są po prostu mężczyźni do pracy – tłumaczy Marcin Lis.
Jak czytamy rdc.pl na Mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat nie mogą opuszczać Ukrainy. Jednak to nie jedyny problem sadowników – utracili oni również rynki zbytu.
"#Sadownicy są już po drugim roku tak tragicznie niskich cen za #jabłka (...)."
— sadownictwo (@sadowniczy) April 1, 2022
"Ceny są tak bardzo niskie, że nie ma z czym wyjść znów do sadu (...)"
"Od lat widzimy, że działania przetwórców wobec sadowników nie są sprawiedliwe (...)" https://t.co/j663fQJOla
Porwały się te łańcuchy dostaw, które były, jeśli chodzi o rynek wschodni. Oczywiście nie mamy Rosji, nie mamy Białorusi, bo embargo, ale sprzedawaliśmy do Kazachstanu, do Azji Środkowej, do Mongolii. W tej chwili te jabłka po prostu nie mogą tam jechać – tłumaczy prezes Krajowego Związku Grup Producentów Owoców i Warzyw Witold Boguta.
Polska wysyła teraz większe ilości jabłek m.in. do Skandynawii, to jednak trudny rynek, od lat zdominowany przez Włochów.
- źródło: rdc.pl
Najnowsze komentarze