Wysokie ceny jabłek i owoców sezonowych w wiosennych miesiącach budziły niepokój. Konsumenci bali się, że powtórzy się sytuacja z czasów, gdy niebotycznie skoczyły ceny pietruszki. Na szczęście tym razem uniknęliśmy długo utrzymujących się, wysokich cen owoców. Po zwiększeniu ilości produktów na rynku – dzięki napływowi siły roboczej i postępowaniu sezonu – ceny jabłek, truskawek i czereśni wróciły do normalności. Co sprawiło jednak, że wysokie ceny tych owoców straszyły nas ze sklepowych półek? W kwietniu, maju i czerwcu – mimo wzrostu cen – popyt na jabłka nie malał, a raczej rósł. Wyciągamy z tego wniosek, który poprzemy później głębszymi analizami, że Polacy chętniej sięgali po jabłka – z obawy przed spadkiem odporności i zachorowaniem na COVID. Przez to cena jabłek wzrosła.
Żeby doszło do takiego zjawiska jak kiedyś z cenami pietruszki czy jabłek, które poszybowały do bardzo wysokich poziomów, musi nałożyć się na siebie kilka zjawisk. Jest to głównie sytuacja międzynarodowa i mała podaż
– powiedział serwisowi eNewsroom Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
O cenach decyduje bowiem prawo podaży i popytu. W przypadku pietruszki utrzymywał się stały popyt – więc przy małej podaży, zarówno w Polsce jak i w innych krajach, cena wystrzeliła w górę. Jeżeli chodzi o jabłka przyczynami były niskie zapasy magazynowe w krajach największych producentów, wyeliminowanie niektórych dostawców z rynku przez COVID i stosunkowo mała podaż ze strony polskich sadowników. Przy tym wszystkim cena wzrosła, bo nie spadł popyt na jabłka. Co ciekawe, mogliśmy nawet zauważyć jego lekki wzrost. Na szczęście rynek zapełnił się już nowymi zbiorami i cena za kilogram owoców wróciła do normalności. Podobnie stało się z truskawkami i czereśniami, które po chwilowym kryzysie cenowym zdecydowanie staniały. Nie musimy się więc obawiać w tym sezonie sytuacji analogicznej do słynnej, drogiej pietruszki
– uspokaja Maliszewski.
- źródło: CEO MAGAZYN POLSKA - TV
Najnowsze komentarze